- NADIA ARISTOW - McCOYS - 28 LAT - ŻONA - ZASTĘPCA W THE CROSS - Z WYRÓŻNIENIEM UKOŃCZYŁA STUDIA PRAWNICZE NA UNIWERSYTECIE YALE - MISTRZYNI MEDIACJI - POLIGLOTKA, BIEGLE POSŁUGUJE SIĘ CZTEREMA JĘZYKAMI OBCYMI, CO ZNACZNIE POMAGA W DOBIJANIU TARGÓW Z ZAGRANICZNYMI KLIENTAMI - ROSJANKA Z KRWI I KOŚCI - CÓRKA DONA ROSYJSKIEJ MAFII UTRZYMUJĄCEGO ŚCISŁĄ WSPÓŁPRACĘ Z BOSSEM GANGU - STRZELEC WYBOROWY - ZOŁZA, ALE PODOBNO NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY JAK GO MALUJĄ - WOJOWNICZA DUSZA - CZASAMI NAJPIERW ROBI PÓŹNIEJ MYŚLI - NIEWYPARZONY JĘZYK, ALE PODOBNO ODROBINA BEZCZELNOŚCI JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA - BRAK CIERPLIWOŚCI - JEDNYM SPOJRZENIEM OWINIE SOBIE CIEBIE WOKÓŁ PALCA, WYKORZYSTA I ZOSTAWI Z NICZYM - NIE DAJ SIĘ ZWIEŚĆ POZOROM - KARTOTEKA - POWIĄZANIA - GALERIA -
[Rosie Huntington-Whiteley]
[Piękna pani. Co tu tak dużo tych rosjanek?xd Aj, nie ważne. W każdym badz razie, karta bardzo udana i nie m co narzekać. Jedyne co mogę zrobić, to zaprosić na watek z samym naczelnym, od którego miękną kolna, heheh ]
OdpowiedzUsuńAdministracja/Adrian
[Cześć, prawie wszyscy z The Cross :D]
OdpowiedzUsuń//Thijs
[A jakie konkretnie powiazanie masz na myśli? :D ]
OdpowiedzUsuńAdrian
[W sumie, rób z nim co chcesz :D Tyle, że on raczej unika głębszych uczuć, bo uważa ze to zawadza gangowi. Dlatego z poczatku stawiałby na ewentualnie wiesz, zawodową współpracę. ;3]
OdpowiedzUsuńAdrian
[Oooooo to jest dobre. Chore i toksyczne relacje zdecydowanie do mnie przemawiają. Może być ciekawie, a gdy nawzajem siebie niszczą... To wręcz przepiękne ;3 Pytanie od czego zaczynamy? Rozumiem, że mój men wydaje jej rozkaz, a ta ma go w dupie i robi swoje, ta? ]
OdpowiedzUsuńAdrian
[To jest tak świetne, że aż nawet zacznę. Z reguły staram się ten obowiązek na innych, wiec wiesz :D ]
OdpowiedzUsuńAdrian był naczelnikiem The Cross, wiec był jednocześnie za wszystko i wszystkich odpowiedzialny. Dbał, by każda transakcja była uważnie przemyślana i idealnie dostosowana nie tylko dla klientów, ale tez dla gangu. Jako prawa ręka bossa, musial patrzeć na wszystko przyszłościowo. Jednocześnie wszyscy doskonale wiedzieli, że to on podejmuje każdą decyzje i trzeba z nim przedyskutować najbardziej blachą rzecz. Stosowali sie do tego, każdy w The Cross. Prócz jednej jedynej osoby, która notorycznie miała go w dupie i działała na własną rękę, jakby to ona była naczelnikiem.
Dowiedział sie o jednej z transakcji, o której nie miał bladego pojecia i zmuszony był do świecenia oczami przed bossem, chcącym znać szczegóły. Fakt, była dobrrze opracowana, ale chodziło o sam fakt. Ta kobieta działała mu jak jakiś wrzód na dupie.
Późnym wieczorem, a raczej nocą, postanowił ją odwiedzić. Nie było jej na miejscu, więc zwyczajnie postanowił poczekać. Wszedł bez większego problemu, nie zostawiając za sobą najmniejszego śladu. Rozejrzał sie po salonie i dostrzegł barek z whisky, na co automatycznie uśmiechnął sie pod nosem. Nalał sobie odrobinę do szklanki i rozsiadł sie wygodnie w fotelu, nie starając się nawet przybrać spokojnego wyrazu twarzy. Jego oczy przyzwyczaiły sie do ciemności, pozostało jedynie czekać.
Adrian
[ Dzień dobry. Witam się w imieniu administracji i muszę stwierdzić, że nie mam nic do zarzucenia. Karta jest minimalistyczna, ale dobrze wykonana i przyciąga. Od story autorskiej, zapraszam do siebie]
OdpowiedzUsuńAdministracja, Nick
[Zdjęcie takie ładne, karta taka ładna. Tylko się jednej rzeczy przyczepię. Skoro jest Rosjanką, to przypadkiem nie powinna mieć nazwiska patronimicznego?
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy życzę.]
Mei Fischer
[ I kolejna pani Rosjanka, jak miło. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do Jeleny! ]
Jelena
[ Witam kolejną Rosjankę. Życzę miłego blogowania i zapraszam do siebie. ]
OdpowiedzUsuńNatasha
[ Ja Ci dam "turecka moda na sukces". XDDDD Chociaż faktycznie, z początku się tak wydaje, ale to jednak nie jest to. :D
OdpowiedzUsuńCo do wątku — jasne! Ale będziesz musiała coś wykmninić. :D ]
Jelena
[Nooooooooooooo, tragedii chyba nie będzie.
OdpowiedzUsuńMyśleć możemy. Mam wielki problem z tym, że wszyscy z The Cross, bo jedyny pomysł z tymi postaciami jaki mam to udupię cię, sukwo. Co nie jest takie złe, ale może ty na coś innego wpadłaś?]
Mei Fischer
Nie musiał długo czekać, co najwyżej czterdzieści minut. Co by nie było, czekałby tu i całą noc, gdyby zaszła taka potrzeba. Spoglądał ślepo w ścianę i i wsłuchiwał sie w tykanie zegara. Tik-tak, tik-tak... I tak ciągle. Cisza była czymś, co ubóstwiał, dzieki niej zyskiwał jasność myślenia, uspokajał się.
OdpowiedzUsuńW końcu usłyszał kroki, które przez chwile charakteryzowały sie mocnym stukotem szpilek. Przyglądał sie jak lekko i swobodnie poruszała sie po mieszkaniu, stopniowo pozbywając sie swej garderoby z zgrabnego ciała. Oczywiście, mógł dać jej znak o swej obecności, ale po jakie licho psuć sobie taką zabawe? Już prawie pozbyła się sukienki, gdy nagle włączyła światło i krzyknęła panicznie. Ku jego rozbawieniu, cienki materiał prawie by się osunął na podłogę, ale nie dała mu tej przyjemnosci. Wielka strata, jednakże przyszedł tu w zupełnie innej sprawie.
- Dobry rocznik - skomentował trunek, biorąc przy tym kolejno łyka, opróżniając przy tym szklankę. Odstawił ją na stoliczek i prawą dłonią przejechał po swym podbródku. Praktycznie zignorował też jej wszystkie ironiczne komentarze, nie widział potrzeby by bawić sie z nią w potyczki słowne.
- Przypomnij mi, komu podlegasz? - zapytał, mrużąc niebezpiecznie oczy. Zrobił orientacyjnie krok w jej stronę. - Komu masz mówisz o każdym interesie, jaki wykonujesz? - dodał, wyraźnie niezadowolony. W końcu to on odpowiada przed bossem, aczkolwiek ona nie zdaje sobie z tego najwidoczniej żadnej sprawy.
Adrian
Przyglądał jej się surowo. Denerwowała go jej obojętność, zwłaszcza że to jemu podlegała. Cokolwiek robiła, uzgadniać musiała z nim. Zastanawiał sie czy naprawdę jest taka głupia czy specjalnie taką też udaje.
OdpowiedzUsuń- Przypominam ci, że jesteś zastępcą naczelnika i cokolwiek robisz, musisz to z nim uzgodnić. Bo cokolwiek zdecydujesz, nie ważne czy dobrzy czy źle... - przerwał na chwile, znów sie do niej zbliżając, by oprzeć dłoń obok niej o ścianę. Westchnął do tego ciężko i wpatrywał sie w nią swymi niebieskimi oczami. - Ja za to odpowiadam przed bossem - warknął już nieprzyjemnie, lekko zdenerwowany. - Każdy twój cholerny ruch jest moim ruchem - syknął, nachylając głowę, a następnie uderzył tą samą dłonią w ścianę, dając upust swojej złości.
Adrian
Nie ukazywała swojego strachu, ale doskonale go wyczuwał. Choć podziwiał ją, że trzymała się przy nim twardo na nogach i mimo wszystko, broniła się. Lubił osoby, które ponad wszystko starały się walczyć. Jednak nienawidził nieposłuszeństwa. Chwycił automatycznie ją za nadgarstki, mocniej je ściskając oraz bardziej przyciskając ją tylko do ściany. Jego twarz była niewzruszona.
OdpowiedzUsuń- Czyj znak nosisz na swoim ciele? - spytał surowo. W jego oczach wręcz błyszczały niebezpieczne iskry. - Dla kogo pracujesz? Przypominam, należysz do gangu The Cross, jestem twoim przełożonym, podlegasz głównie mnie oraz bossowi. Twoim zasranym obowiązkiem jest informowanie mnie o największej błahostce. Bo to kurwa ja musiałem tłumaczyć sie dzisiaj bossowi z czegos, o czym pojecia nie miałem! - niemal krzyknął i puścił ją, odpychając przy tym na ścianę. - Czepiasz sie innych, tak? W przeciwieństwie do ciebie, zdają mi raport z każdego ich ruchu, dzieki czemu wiem co z czym idzie i w razie niedogodności, mogę ich ukarać. Albo czemuś zapobiec - warknął kolejny raz. - A przez twoją samowolkę coś w końcu może pójść nie tak. Nie dzisiaj, nie jutro. Ale wkrótce. A ja nie mam zamiaru do tego dopuścić - ostrzegł, odrzucając z kolumny wazon z kwiatami, który rozbił sie z hukiem.
Adrian
Był ogarnięty przez gniew, nie potrafił sie uspokoić. Miał ochotę rozwalić każdą rzecz znajdująca sie w tym pomieszczeniu. Ta kobieta działa mu na nerwy. Samą swoją obecnością sprawiała, że budził się w nim potwor.
OdpowiedzUsuń- Równie dobrze możemy zakończyć to w tej chwili w bardziej efektowny sposób - warknął, miażdżąc ją wzrokiem. - Prosiłem cie. Na poczatku prosiłem, byś informowała mnie o wszystkim. Tak trudno wykonać cos takiego? Dla świętego spokoju? - spytał zaciskając pięści. Cóż, nic nie robił sobie z jej krzyków. Miał to w dupie. Podważała jego autorytet, a on nie mógł sobie na to pozwolić.
[Kochani <3]
[Jesli liczysz o takie Ouu to patrz to :D http://data.whicdn.com/images/54125689/tumblr_mj1reqQuy21rv6l0ho1_400_large.gif ]
OdpowiedzUsuńPatrzył na nią, starał się uspokoić. Nie poznawał samego siebie. Przy niej ogarniała go wściekłość, jak przy nikim.
- Jeszcze na ciebie ręki nie podniosłem - wtrącił się, przeczesując swoje włosy, których kosmyki spadały juz bezwładnie na jego twarz.
- Irytujesz mnie. Naprawde cie nienawidzę. Pierwszy raz mam kogoś udusić własnym rękoma za takie...głupstwo - ryknął, podchodząc do niej. Objął jej szyje swymi dłońmi, ale nie robił jej krzywdy. Intensywnie wpatrywał sie w jej twarz, badawczo.
- Ośmieszyłaś mnie przed bossem. Ciągle załazisz mi za skórę... Powiedz mi, dlaczego mam ochotę cie udusić, ale mimo wszystko... Nie robię tego? - zapytał, marszcząc czoło. - Wywołujesz u mnie największe wady, te najgroźniejsze. - dodał, kciukami jeżdżąc po skórze. Nie miał pojęcia co robi.
Adrian <3
Przez dłuższą chwile milczał i napajał sie jej strachem. Bała sie go, naprawde się go bała. Dlaczego jednak myśl ta, wprawiała go w zawód, ale tez jakąś ekscytację? Nie rozumiał tego, nie rozumiał niczego co die w nim aktualnie kumulowało. Jednak zdziwił sir słysząc jej słowa. Jej pewność, stanowczość. Jej dłonie na jego dłoniach, pieczenie na skórze spowodowane jej paznokciami. Po dłuższej chwili, odsunął ręce od jej zgrabnej szyi. Sam zrobił krok w tył, prostując się nieznacznie.
OdpowiedzUsuń- Przy tobie nie potrafię zaufać własnym zmysłom - syknął z wyrzutem, a następnie podszedł do jej barku i kolejny raz, poczęstował sie jej whisky.
Przecudowny Adrian
Zmarszczył czoło, przełykając jednocześnie trunek. Przymknął oczy, wdech i wydech. Tego mu było aktualnie potrzeba. Spokoju. Jasności umysłu. Na jej cichą prośbę, uchylił na bok swą głowę. Odwrócił sie i spojrzał na nią pustym wyrazem twarzy. Znów do niej podszedł i zastanawiał sir w sumie, po jaką cholerę? Pochwycił w dłoń jeden z jej kosmyków i westchnął ciężko.
OdpowiedzUsuń- Wybacz, nie powinienem nachodzić cię o tak późnej porze. To mogło poczekać... - stwierdził, patrząc jej w oczy.
[Giteeees :D obczaj lepiej gifa, bo nie wiem czy ci się podoba ;x]
Adrianek
[Witam może wątek z Kosma?]
OdpowiedzUsuńPrzyglądał jej się zagadkowo, badając każdy ruch. Jak nalewa do szklanki alkohol, jak jej napięte mięśnie odrobine sie dzieki niemu rozluźniają. Wsłuchiwał sie w delikatny głos, jednocześnie tak bardzo zmęczony obecną sytuacją. Dlaczego nie czuł sie winny?
OdpowiedzUsuńWyjazd. Myślała, że leci sama. Nie została poinformowana o jego towarzystwie, co w sumie go zdziwiło. Chociaż, to właśnie on powinien jej to powiedzieć, prawda? Podrapał sie zastanawiająco po podbródku, mógł ją oświecić teraz. Ale uznał to za mało odpowiednią chwilę. Pocieszała go jedynie myśl, że w końcu wiedziała, z kim ma do czynienia. Komu podlega, kto rządzi w The Cross.
Nic nie powiedział, nie odezwał sie słowem. Jedynie po cichu do niej podszedł, stanął za nią, a następnie sie nachylił. Swoim torsem praktycznie dotykał jej pleców, jednakże sam sięgał po butelkę z whisky. Wziął stanowczego łyka, może nawet dwa lub trzy, by po tym odłożyć butelkę na swoje miejsce. Odsunął się, nawet nie szczycąc ja swym spojrzeniem. Tak jak wcześniej chciała i prawdopodobnie chciała, skierował się w stronę wyjścia, by zostawić w spokoju kobietę. Czując na sobie świeży powiew powietrza, odetchnął. Uspokoił sie, zaczął analizować wszystko w głowie. To było inne, impulsywne. Dziwnie obce.
Adrian
[Ooo rany, cudowny <3 wydawać by się mogło, że ich relacje sa takie urocze :D ]
OdpowiedzUsuńMężczyzna w domu automatycznie rzucił sie na swoje lóżko. W myślach ciągle odtwarzał niedawną sytuacje, ktora nie pozwalała mu nawet na chwile zasnąć. Cholernie go to irytowało, bo nie wiedział co z sobą zrobić. Jak zająć sobie czas w taki sposób, by pozbyć się jej wystraszonych oczy z głowy. Po jakimś czasie wstał i sie wykąpał, gdzie gorącą woda wyraźnie go rozluźniła. Dlaczego nie pomyślał o tym wczesniej? W salonie przyjrzał sie swoim walizką, a sam zrobił sobie czarną kawę przed wyjściem. Jako, że nie miał co zrobić z czasem, postanowił wyjść wczesniej. Uśmiechnął sie do swojego kierowcy serdecznie, który schował walizki do bagażnika i juz po chwili byli w drodze. Na lotnisku zajęli się jego rzeczami, a sam wygodnie sie rozsiadł w prywatnym odrzutowcu. Pozostało mu tylko czekać na Nadie, ktora miała sie tu znaleźć w każdym momencie. Gdy to uczyniła i zadała mu pytanie w dość mało uprzejmy sposób, uśmiechnął sie, przykladajac kciuk o palec wskazujący do swego podbródka.
- Mam dopilnować, by transakcja przebiegła umyślnie. Polecenie z góry, myślałem że wiesz- odpowiedział rozbawiony. Nieważne, ze wcale tak nie myślał. Ważne, że jej reakcja go bawiła. W końcu czekał ich długi wspólnie spędzony czas w Paryżu. - Miasto zakochanych, czy to nie jest wspaniałe? - zapytał prowokacyjnie.
Adrian, tak bardzo wesoły.
Przyglądał sie jej z wesołymi iskrami w oczach. Wiedział, że tak zareaguje. Będzie wściekła, niezadowolona oraz obrażona na cały świat. On tego nie postanowił, wykonywał tylko grzecznie polecenia.
OdpowiedzUsuń- A widzisz i tu cie mam! - zaczął entuzjastycznie. - Nie ja tak zdecydowałem, pretensje do bossa. Najwyraźniej uważa, że jestem potrzebny czy tego chcesz czy nie - powiedział, unosząc brew do góry. Po chwili można było odczuć lekkie trzęsienie spowodowane odpaleniem silników. Odrzutowiec ruszał, rozpędzał się, by móc wznieść sie wysoko ponad chmury. Uwielbiał ten moment, dzieki niemu czuł sie nadzwyczaj wolny od tego całego syfu w swoim świecie.
- A skoro juz wspominasz o marnowaniu czasu... Zawsze możemy wykorzystać go w znacznie bardziej interesującym celu - zaproponował z niemal prowokacyjnym oraz dwuznacznym uśmiechem, doskonale zdając sobie sprawę, że tylko bardziej w ten sposób działa jej na nerwy. Szykowała sie bardzo interesująca podróż.
Adrian, podniecony nowym zdjęciem.
Humor miał dobry. Lubił patrzeć, gdy się denerwowała. Nie ważne czy na niego, ważne że mógł podziwiać te gniewne iskry w jej oczach i postawę lwa, który na końcu przeistaczał sie w małego baranka, którego tylko on miał zaszczyt ujrzeć. I w sumie racja, w jakiś sposób przyczynił sie do ich wspólnego wyjazdu, jednakże to było przed nocną awanturą w gabinecie Bossa, który zwyczajnie sie zapytał, czy chce jechac. Mógł odmówić, jednak nie uczynił tego.
OdpowiedzUsuńChciał już coś powiedzieć, jednak zdecydowanie zaprzestał tej czynności na widok sińców. Tam ją wczoraj ściskał w przypływie gniewu i agresji, która wyjątkowo go napadła. Automatycznie ulotniło sie z niego rozbawienie czy dobry humor, by zastąpić to miną myśliciela. Wyprostował się i westchnął ciężko, zamawiając przez mały mikrofon mocną kawę. Potrzebował kofeiny. Spojrzał na nią tylko kątem oka, a następnie wyciągnął z teczki papiery dotyczące sprawy prawnej, którą aktualnie prowadził.
- Boli cie? - spytał po dłuższym czasie, nawet na nią nie patrząc.
Adrian, mający poczucie winy <3
[Oglądałam tooo i pamiętam tą scenę :D Tym bardziej zgadzam sie na tego pomysłu :D poza tym, daj lepiej jakiś kontakt, to tam będziemy dudnić pomyslami, bo tak w wątku głupio xd ]
OdpowiedzUsuńNie podniósł nawet na nią wzroku, skupił sie całkowicie na sprawie pewnej kobiety, która została oskarżona o morderstwo własnego kochanka. Twierdzi, że jest niewinna, więc stara die zrobić wszystko, by to udowodnić. Sprawa wyglądała kiepsko, aczkolwiek Adrian sie nie poddawał. To nie było w jego stylu.
- Jak wolisz - odpowiedział kompletnie bez emocji. . Przymknął na chwile oczy, wziął głęboki wdech i wydech. Naprawde nie chciał zrobić jej krzywdy.
- Nadia... - zaczął ochrypłym głosem, po czym przeniósł na nią spojrzenie, w którym pojawiła sie malutka iskierka odpowiadającą za skruchę. - Przepraszam za wczoraj. Nie chciałem cie skrzywdzić, źle mi z tym - wyznał, a następnie znów zakrył sie za kurtyną obojętności, zamykając sie w myślach z problemem pani Greys.
Adrian
Adrian mimo wszystko nie był takim złym człowiekiem. On po prostu w taki sposób się wychował. Jego ojciec był naczelnikiem, praktycznie zaczynał dzieki niemu jako selekcjoner, gdzie nauczył sie tego, co wie teraz. Słuchał rad ojca, odnośnie jego przeszłości. Bo to tradycja by McCoys siedzieli na fotelu naczelnika. On zwyczajnie nie znał innego życia. Taki był.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej słowa, zacisnął rękę na swym piórze, miał wrażenie że zaraz znowu da sie ponieść agresji. Kazał sobie sie rozluźnić, uspokoić.
- Być może. I co? Zamienisz sie w matkę Teresę i postarasz sie mnie wybawić z opresji? - zapytał z wyraźną kpiną w głosie. Podrapał sie końcówka pióra po skroni i znów na nią spojrzał.
Adrian, taki optymista. <3
Naprawdę ledwo sie trzymał. Jednak nie chciał znów stracić nad sobą panowania. Wiedział, że jesli na jej ciele pojawią sie kolejne ślady z jego winy, nie będą dawać mu spokoju jak te, na nadgarstkach. Nie wiedział tylko dlaczego,przecież normalnie potrafi zabić bez mrugnięcia okiem.
OdpowiedzUsuń- Sądziłem, że należysz do inteligentnego grona kobiet. Jednak mogę bez problemu stwierdzić, że masz mniej oleju w głowie niż dziwki z Lotosu - skomentował, mrużąc już niebezpiecznie oczy. Schował papiery do teczki, którą odłożył na bok. Wolał ich nie uszkodzić w razie napadu gniewu.
- Dziwi mnie co robisz na takim stanowisku. Sądzę, że idelanie zgrałabyś sie z Lotoskami - dodał z jawną pogardą i pewnością.
Adrian, bezczelny drań <3
Początkowo nawet nie zareagował na jej słowa. W sumie to... Inaczej sie ich nazwać nie dało jak właśnie dziwkami. Wzruszył wiec w myślach ramionami, niczym sie nie przejmując. Wiedział, że przegiął, aczkolwiek w obecnej sytuacji nie robiło mu to większej różnicy. Ranił ludzi. Słownie, fizycznie, psychicznie. To było na porządku dziennym. Jednak kompletnie nie spodziewał sie uderzenia w twarz. Rozszerzył w zdziwieniu oczy i spojrzał na kobietę. Poczuł, jak gniew rozgrzewa jego ciało od środka. Miał ochotę wyrzucić ją z odrzutowca dla świętego spokoju. Sam wstał z siedzenia i chwycił jej szczękę w dłoń, przyciągając ją bardziej do siebie.
OdpowiedzUsuń- Ty mała... - przez jego gardła przechodziły różne wyzwiska. Suka, dziwka, kurwa, szmata i inne bardzo wulgarne. Żadnego jednak nie wypowiedział. Nie ściskał jej mocno, nie tym razem. Pchnął ją jednak na fotel, który wcześniej zajmowała i stanowczo się nad nią nachylił. Ujął jej nadgarstki w taki sposób, by mogła podziwiać jego wcześniejsze dzieło.
- Mało ci ich? Naprawde chcesz mnie sprowokować do tego stopnia, by moc się pochwalić kolejnymi w innych częściach ciała? To twój zasrany fetysz? - zapytał chłodno nie odwracając od niej wzroku. W jednej sekundzie odsunął się i zmierzył ją. Zostawił ją samą, by moc uspokoić sie w towarzystwie pilotów.
Adrian, tak bardzo wkurwiony <3
Założył okulary na nos, przez które nie widac było jego oczu. Co jakiś czas zamieniał parę słów z pilotami, umilając sobie w ten sposób jednocześnie czas, który to dzieki temu szybciej mijał.
OdpowiedzUsuńObserwował przez szybę lotnisko, które stopniowo robiło się coraz to większe. Opierał głowę o swoją dłoń, aktualnie zamykając sie w swoich myślach. Podziękował im za interesujący lot i wyszedł zwyczajnie z odrzutowca, wsiadając po tym w towarzystwie kobiety do czarnego samochodu. Droga nie trwała długo, raptem pól godziny. Adrian nawet nie patrzył na nią, nie miał najmniejszej ochoty. Panowała kompletna cisza, choć w głębi nadal w jakimś elemencie buzował od sprzeczki w odrzutowcu. Zatrzymali sie pod średniej wielkości hotelem, w którym mieli to się zatrzymać. Nie czekając na towarzyszkę ruszył do recepcji, by zamówić pokoje.
- Dwa jednoosobowe - powiedział, patrząc na kobietę o blond włosach.
- Bardzo nam przykro, panie McCoys, wszystko zajęte. Został tylko jeden apartament małżeński - oznajmiła, na co ten w zdziwieniu podniósł brwi. Normalnie juz by się kłócił, że przecież jego słowa powinny być świętością. Spojrzał kątem oka na Nadie, by następnie ponownie zwrócić sie do recepcjonistki.
- Niech będzie - stwierdził bez najmniejszego problemu. Dostał klucz, kiwnął Rosjance głową, żeby sie ruszyła. Przeciez nie będzie na nią czekał. Nie mógł sie jednak doczekać jej reakcji, gdy zorientuje sie o ich małym problemie.
Na odpowiednim piętrze poszedł w stronę drzwi z widniejącym setnym numerkiem. Otworzył je i wpakował sie do środka, rozglądając sie wygodnie na kanapie.
Adrian, zadowolony z życia. :D
Uśmiechnął sie zadziornie pod nosem, słysząc to jakże dyskretne pytanie. Choć fakt, apartament małżeński robił wrażenie. Jedno wielkie podwójne łóżko, który wręcz był stworzony do uprawiania seksu. Malutki tapczan, przeznaczony do ciasnego obściskiwania sie z partnerem. Wielka plazma, akwarium z ładnymi rybkami. W łazience wielka wanna, gdzie spokojnie zmieściłyby sie trzy osoby. Pokój wymeblowany był właśnie z myślą o dwóch zakochanych w sobie osobach. Zabawne.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie żartuje - powiedział, ciężko to niby wzdychając. - Nie obchodzi mnie to, jak bardzo mnie nie lubisz. Ale co byś nie zrobiła, śpię na łóżku - oznajmił z dumą i stanowczością. Co jak co, nie będzie sobie odmawiał wygody.
Aduś, per wygodny. <3
Słysząc tekst o przyzwoitości dosłownie zaśmiał się rozbawiony. Przecież nie będzie ustępował miejsca tylko dlatego, bo tak wypada. On tez ciężko pracuje i nie miał zamiaru nie wysypiać, bo jaśnie księżniczce sie należy.
OdpowiedzUsuń- Przyzwoitość? Domagasz sie przyzwoitości od naczelnika gangu, który zajmuje sie handlem ludzi? - spytał z wyraźną kpiną w głosie. - Poza tym... Łóżko jest spore. Twoja decyzja czy wolisz sie kisić w tej ciasnocie czy porządnie się wyspać. Nie martw się, nie zgodziłbym sie gdybyś mnie pociągała - dodał z bezczelnym wyrazem twarzy.
Adaś, któremu szykuje sie pogrzeb :D
Uśmiechnął sie łobuzersko na jej słowa. Wiedział, ze ona go nienawidziła i miał to dosłownie w dupie. To jej wybór, nie jego. On aktualnie nie zawinił. Ba, miał nawet tak dobre serce, że był gotów podzielić sie łóżkiem.
OdpowiedzUsuń- A a a.. - zwrócił sie do niej karcące. - Zważaj na słowa. Lóżko nie jest pieprzone. Ono jest natomiast do pieprzenia, rozumiesz? - rzekł rozbawiony. Odprowadził ją wzrokiem na balkon, kompletnie niczym niewzruszony. Bo w sumie i tak nie było czym.
- I nie pal tyle, bo szkodzi to zdrowiu. Później sie dziwisz dlaczego masz nieświeży oddech i żółte zęby czy paznokcie - mruknął tak by go usłyszała. - Albo nie pociągasz płci przeciwnej - odpowiedział bardziej do siebie niż do niej, choc i tak z podwyższonym tonem głosu.
Adrian, który dba o zdrowie swojej przyszłej dziewczyny <3
Mężczyzna przymknął swoje oczy i na chwile odetchnął. Słyszał jak rozmawiała po francusku, ale kompletnie sie na to wyłączył. Ogarnął, że mowa była o interesach. Zastanawiał sie za to nad tym... Czy Nadia umiała sie bawić? Zawsze widział ją tylko marudzącą, złą i obrażoną. Musiała naprawde miec kiepskie życie seksualnie, przynajmniej jego zdaniem.
OdpowiedzUsuńGdy się do jego zwróciła, uśmiechnął się pod nosem. Oczywiście, że będzie musial przywitać sie z dziewczętami lekkich obyczajów. W końcu większość należała z jego gangu.
- Jesteś cholernie sztywna - wyznał, jakby tylko tyle z tego wszystkiego wywnioskował. - Przydałaby cie sie jedna porządna noc z którymś chłopcem lekkim obyczajów na rozluźnienie - dodał, jakby to było zalecenie lekarza.
Adrian, czekający na dens dens dens ;D
'Jestem w pracy'. Typowa wymówka sztywnej osoby, co by nie było. Gdy poszła sie kapac, stwierdził, że jest cholernie podobna do Marudy z 7 krasnoludków. Pewnie wzorowali go na jej osobie. W trakcie tych myśli sam sie postanowił przebrać, bo ile można przeciez czekać na wolną łazienkę. Przyodział na siebie ciemne spodnie i błękitną koszule, mając przy tym odpiety jednej guzik przy kołnierzyku. Do tego czarna marynarka i drugie markowe buty. Krawat zostawił w spokoju. Popsikał sie jedną z swoich wód kolońskich. Stał przy oknie czekając na kobietę aż wyjdzie. I gdy ją w końcu zobaczył, zmierzył wzrokiem każdy centymetr jej ciała.
OdpowiedzUsuń- Cofam to. Nie wyglądasz jak Maruda - wyznał, uśmiechając w dziwny sposób, jakby był nią ujęty. Przyjrzał się jej jeszcze przez chwile i westchnął. - Ale w środku to jednak nadal on - dodał i mrugając do niej skierował die w stronę drze wyjściowych z apartamentu małżeńskiego.
Adrian, skaczący z niecierpliwości jak dzieciak <3
Na miejscu przywitał sie z prowadzącym owego miejsca. Oczywiście się znali, bo łączyły ich interesy, a raczej handel jego własnymi dziwkami. No i te same zainteresowania odnośnie pięknych kobiet. Po zakończonej transakcji zgubił gdzieś Nadie, ale zbytnio sie tym początkowo nie przejął. Wypił po kieliszku z partnerem i słuchał, jak wspaniały idzie mu ten interes. Co jakiś czas podchodziły do niego różnorakie piękności, które wręcz go kusiły, by zamówił sobie na chwile pokój. Zdecydował sie jednak znaleźć swą zastępczynię, bo przecież zawsze może wrócić później. Znalazł ją na jednej z loży, gdzie sam sie pokierował i przy niej usiadł. Wzrokiem zaczął lustrować tancerki dające niezwykły pokaz. Większość z nich miała cudowne długie nogi, idealne pośladki i dobrze podkreślone piersi. Wręcz działały na zmysły każdego z mężczyzn obecnych w tych sali.
OdpowiedzUsuńAdrian, bardzo zniecierpliwiony <3
Nie spodziewał sie tego. Wszystkiego, ale nie tego. Kiedy wstała, sadził że miała dosyć jego towarzystwa i zamierzała wracać do hotelu. Był tego niemal pewny. Przygotowany. Juz wyobrażał sobie nawet, że zaraz odwiedzi koleżanki z podziemia. Jednak gdy ta zaczęła kierować się w stronę sceny, dosłownie zgłupiał. Oszalała? Zgubiła sie? Upiła? Chce komuś wlać? Jego oczy były szerokie jak spodki, nie mógł uwierzyć kiedy ta zaczęła zmysłowo tańczyć w rytm muzyki. Wszystko wokół przestało dla niego istnieć. Liczył sie tylko kokieteryjny wzrok Nadii, cudne ciało pozbawione sukienki, ruchy przyprawiające go o ból głowy. Czy on uważał ją za sztywną? Zdecydowanie teraz tak nie uważał. Podziwiał ją, wręcz pożerał wzrokiem. Zamówił na szybko whisky, bo bez niej nie był w stanie sobie poradzić. W jego głowie pojawiła sie tylko jedna myśl. Że jej pragnie. Że chciałby zobaczyć ten taniec raz jeszcze, aczkolwiek w ich małżeńskim apartamencie, zamknięci w czterech ścianach. Pojawiały sie najróżniejsze fantazje z nią w roli głównej, których nie mógł powstrzymać. Rozpiął dwa guziki w koszuli, zrobiło mu się nagle gorąco.
OdpowiedzUsuńAdrian, totalnie podniecony <3
Podziwiał każdy element jej zgrabnego ciała. Obserwował każdy ruch, odczytywał spojrzenia. Nawet nie zdawała sobie sprawy, z jaką trudnością przychodziło mu siedzenie na tej loży. Najchętniej zszedłby tam, zarzucił na ramie i zabrał gdziekolwiek, byleby posmakować każdego skrawku jej sylwetki. Ta myśl zżerała go od środka, pulsowała w głowie. Opierał jak zwykle podbródek o palec wskazujący i kciuk, chłonąc w siebie to wszystko. Po jakimś czasie sam wstał i zszedł z loży. Ciągle na nią patrzył, mogłaby pomyśleć że idzie po nią. Nie mógł zapanować nad swoimi zmysłami. Jednak skierował się w przeciwna stronę, do wyjścia. Otworzył drzwi, wyszedł na zewnątrz. Podniósł głowę do góry i zaczął wdychać chłodne powietrze. Musiał zdecydowanie sie przewietrzyć, odsapnąć. Oparł sie plecami o budynek i przymknął oczy. Nigdy nie czuł do nikogo takiego pożądania jak w tej właśnie chwili. Spokój. Rozluźnij sie. Nie daj się ponieść, wyluzuj.
OdpowiedzUsuńAdrian, który najchętniej wziąłby ją jak jakiś dzikus <3
Stał tam przez jakies czterdzieści minut. Musiał sie uspokoić, wyrzucić z siebie ten obraz cudownie zgrabnego ciała Nadii, który budził w nim jakieś zwierzę. Przeczesał swoje włosy leniwie, czuł sie lepiej. Aczkolwiek nie wrócił już do środka. Wziął limuzynę, nie informując nawę o tym kobiety i zawiózł sie do hotelu. A niech ma, wróci taksówką. Jej problem. Wszedł do środka pokoju i rozejrzał sie po nim. Zapalił światło i wyciągnął whisky z barku, które bez pomocy szklanek zaczął sączyć. Po jakimś czasie wziął kapiel i samych podartych spodniach od dresu, w których z reguły spał, ułożył sie na kanapie, przełączając leniwie kanały, gdzie nic ciekawego nie leciało. Chociaż jak na złość, na jednym programie pojawił się właśnie utwór do którego tańczyła kobieta. Pojechał dalej. Cholera by tylko człowieka brała.
OdpowiedzUsuńAdrian, taki zajebisty mezczyzna <3
Telewizor coraz bardziej go tylko nużył. Nie było nic, co mogłoby przyciągnąć jego uwagę. Zareagował dopiero gdy ta weszła do środka z zamiarem zabrania swojej walizki i najwyraźniej, pójścia w pizdu. Podniósł sie i zagrodził jej drogę, troche tego nie ogarniając.
OdpowiedzUsuń- Co ty wyprawiasz? - zapytał, unosząc brew do góry. - Powinnaś sie położyć - dodał poważnym głosem. Co by nie było, Nadia tez sporo wypiła i do najbardziej trzeźwych osób nie należała. To było głupie o tak późnej porze i w takim stanie wracać do domu. Zwłaszcza, ze alkohol wymieszany z lotem nie konczy sie dobrze.
Adrian, chyba się martwiący <3
Zmarszczył czoło. On rozumiał, że jego towarzystwo dla niej mogło być męczące i oczywiście vice versa, jednak nie miał zamiaru miec jej na sumieniu. Nie poruszył sie nawet o krok, pewny swego.
OdpowiedzUsuń- Polecisz rano, jak wytrzeźwiejesz - oznajmił, krzyżując ramiona przy nagiej klatce piersiowej. Co go obchodziło, że wykupiła sobie juz bilet? Jej problem.
- Idź do łóżka. Wyśpij sie i przestań wywoływać teraz scenę. Bo w taki sposób tylko mnie denerwujesz niepotrzebnie. Ten jeden raz się mnie posłuchaj, dla świętego spokoju. - rzekł, prostując się tylko. Powinna odpuścić, bo i tak jej nie pozwoli tej nocy wyjść. Trzeba było tyle nie pić. - Daj mi ta walizkę - dodał zmęczonym głosem, wyciagajc w jej stronę jednocześnie rękę.
Adrian, tak troche zirytowany <3
Zmrużył niebezpiecznie w jej stronę. Pochwycił walizkę i kawałek się odsuwając, odłożył ją w róg i nawet nie zwrócił uwagi kiedy ta juz próbowała sie wydostać. Walnął siebw myślach w czoło, modląc się o rozum dla tej kobiety. Robiąc jeden większy krok, pochwycił ją za łokieć i pociągnął znacznie do siebie. Spojrzał jej w oczy zagadkowo.
OdpowiedzUsuń- Być może, choć zdecydowanie swoim narzekaniem przypominasz dziecko - uznał, krytykując ją. Fakt, że mają wspólny pokój nie znaczył, że koniecznie sie pozabijają. Chyba. No ale w każdym badz razie nie rzuci sie na nią w środku nocy by ją zgwałcić czy cokolwiek podobnego.
- Masz do mnie żal? Za to, że wyszedłem podczas twojego tańca? O to ci chodzi? Że nie podziwiałem cie do końca? - zapytal rozdrażniony. - Idź spać dziewczyno, będę na kanapie - dodal. Był za trzeźwy na taka rozmowe.
Adrian, tyć zły <3
Przyjrzał jej się bez żadnego wyrazu, jakby nas wszystkim myślał. Wiedział, że go nienawidzi. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale dlaczego poczuł sie gorzej, słysząc to z jej ust.
OdpowiedzUsuń- Nie obchodzi mnie to - mruknął, patrząc prosto w jej oczy. Choć tak naprawde obchodziło, jednak w życiu by się do tego nie przyznał. Zwłaszcza,kiedy patrzyła na niego tym wzrokiem. Zmarszczył czoło, odpychał od siebie wspomnienie jej zmysłowego tańca, które znów chciało nim zapanować. Westchnął. Nie wiedział nawet kiedy pochwycił palcami jej włosy, znów podziwiając jej urodę.
- Idź spać - poprosił po dłuższej chwili niemal błagalnym głosem. Najchętniej by zaciągnął ją do łóżka, nie był w stanie zapewnić jej tego, że zaraz po prostu się na nią nie rzuci. Starał się jednak nadal chować to wszystko pod maską obojętności.
Adrian, twierdzący ze to istny opis prawdziwej kobiety <3
Przyglądał sie jej niemal bez przerwy, próbując się powstrzymać. Nie mógł nic poradzić na to, że miał ochotę zerwać z niej tą sukienkę własnoręcznie. Nie poruszył sie nawet o minimetr, gdy ta się odsunęła. Walczył z myślami.
OdpowiedzUsuń- Anastazija - zwrócił sie do kobiety jej pełnym imieniem w taki sposób, jakby zdradzał jakąś tajemnice. Zrobił w jej stronę krok, przypierając dziewczynę do ściany.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, co odnosiło sie do tańca, którym kompletnie zamociła mu w głowie. Nachylił sie do niej w taki sposób, ze od jej twarzy dzielil go centymetr.
Adrian, rozpalony <3
[ Hm, może...
OdpowiedzUsuńZałóżmy, że nawet się z Jeleną lubią. Nic do siebie nie mają, ale z drugiej strony jakaś wielka przyjaźń to nie jest. Są miłe w stosunku do siebie i ogólnie. No i, na przykład, spotkałyby się wychodząc z siedziby The Cross. Szłyby sobie, rozmowa, picuś glancuś, a tu nagle... Bertone. Dwa spojrzenia i jedna decyzja: spieprzamy.
No i spieprzają.
Prosto do mieszkania Nadii? XD ]
Jelena
[ Haha, okej. XDDD W sumie, to mi się Twój pomysł bardzo podoba. :) Ale mam małą prośbę. Mogłabyś zacząć? ]
OdpowiedzUsuńJelena
Patrzył intensywnie w jej piękne oczy i zdecydowanie zbyt długo więcej nie wytrzyma. Przyłożył dłoń do jej policzka, muskając go swymi palcami. Jednak w przeciwieństwie do tego, co zwykle sie działo, ten dotyk był delikatny.
OdpowiedzUsuń- Nie masz pojęcia co dzisiaj zrobiłaś... - szepnął orientacyjnie, marszcząc przy tym czoło. Po chwili, jego druga dłoń zatrzymała się wygodnie na jej biodrze. Przyłożył usta do jej chłodnej skóry na linii szczękowej. Pocałował ją subtelnie, wędrując ku jej zagłębieniu za uchem.
- Powstrzymaj mnie - szepnął w taki sposób, jakby miał nadzieję, ze jednak tego nie zrobi.
Adrian, który ma zamiar zająć sie swoją tancerką <3
Ucieszył sie na jej reakcję, tego potrzebował. Sygnału, że jednak ona tez czuje do niego pociąg. Że jak tylko bardziej sie postara, nie będzie na straconej pozycji. Pragnął ją jak cholera, ale ona jego też. I to dodału mu nijakiej pewności siebie. Niestety, musiała sie odezwać. Powstrzymać go. Ścisnął usta, no cóż. Jego opinia o kobietach była dość jasna i popularna. Ale to nie jego wina. Zreszta, ma tylko jedną zabawkę. Mało ważną, zresztą.
OdpowiedzUsuń- Nie jesteś zabawką - powiedział, zakrywając jej dłonie swoimi. - One robią wszystko, nie sprzeciwiają sie. Nie nakrzyczą, nie przyprawiają o ból głowy swoją obecnością. Nie wyprowadzają mnie z równowagi... -Mówiąc to, znów patrzył jej w oczy, jednocześnie powoli się do niej schylając. - Wiem, ze tego chcesz rownie mocno co ja. Po co temu zaprzeczasz? - zapytał, muskając skórę jej dłoni swymi kciukami.
Adrian
Patrzył oraz słuchał zdumiony. Nie sadził, że aż tak na nią oddziaływał. Nie sadził, ze się go boi. Ze się do tego przyzna. Odgarnął jej z twarzy włosy, posyłając jej lekki uśmiech. Jakby chciał cos jej przekazać, dodać otuchy.
OdpowiedzUsuń- Nie potrafię przy tobie panować nad sobą - wyznał, rozkoszując się jej dotykiem. - Jesteś... Najbardziej denerwującym stworzeniem na świecie, choć gdy tańczyłaś burleskę, nie mogłem pozbyć sie dziwnego wrażenia, że zaraz znikniesz. Chciałem, by to było tylko i wyłącznie dla mnie, ta dziwna chwila. I nawet jeśli ma to czynić ze mnie samolubnego drania, mam to gdzieś. Pragnę cie, Anastazijo. - powiedział, a następnie pochwytując jej twarz w swe ręce, złożył na jej ustach pocałunek, początkowo delikatny. Jakby prosił kobietę o odrobine zaufania.
Adrian, czekający na wieksze konkrety <3
[ O no pewnie. Ja i tak nie byłabym w stanie wymyślić niczego innego ;c Dobra, tylko muszę to sobie przyswoić, odpisuję z telefonu, bo ogółem to się z biologii uczę (no bardzo widać mój zapał xD) więc proszę o wyrozumiałość na mój nieogar xD A więc tak, Nadia miałaby przesłuchać jakiegoś gościa, ale widziałaby, że ten nie jest za bardzo przyjazny, więc dla bezpieczeństwa wezwałaby Kata, tak? ]
OdpowiedzUsuńNick
Wiedział, że jej mur całkowicie legł w gruzach. Przestała mu się opierać, co mu bardzo odpowiadało. Objął w pasie jej zgrabne ciało, bardziej napierając swymi ustami, stwarzając go bardziej namiętnym. Jego dłonie zawędrowały na pośladki Nadii, które ścisnął, bardziej ją tylko do siebie przyciągając. Chciał czuć ją każdym skrawkiem swego ciała, jakby teraz była zdecydowanie zbyt daleko od niego. Zagryzł jej dolną wargę, jednocześnie pieszcząc jej tyłek wydający mu się niemal idealnym. Dawno nie czuł takiego pożądania, niemal bolesnego w stosunku do innej kobiety.
OdpowiedzUsuńAdrian, przyjmujący ja z otwartymi ramionami <3
Widział, że jej się podobało kiedy poznawał swymi dłońmi jej ciało, co tylko cieszyło jego wielkie ego. Niechętnie sie jednak od niej odsuwając, pozwolił poprowadzić siebie do łóżka. Zastanawiał sie, co tez kobieta planowała, ale gdy opadła na dół jej sukienka przestał o czymkolwiek myśleć. Wyraz twarzy, to spojrzenie. Zrozumiał i nie mógł sie doczekać. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który mówił sam za siebie. Oparł sie wygodnie rękoma o brzeg lóżka i z tym błyskiem w oczach zaczął obserwować każdy jej drobny ruch, nie mógł sie doczekać. Myśl, że ten taniec będzie należał tylko i wyłącznie do niego sprawiał, że w środku skakał jak jakiś dzik na widok dobrego żarcia.
OdpowiedzUsuńAdrian, napalony dzik będący dziki i spragniony <3
Obserwował jak tańczy w rytm swojej własnej muzyki. Tym razem było inaczej. Nie musiał nad sobą panować, choć chciał wytrwać jak najdłużej. Nie jego widok, że tak na niego działała. W jego oczach pożądanie coraz bardziej wzrastało, wbił nawet palce w miękki materac. Po jakimś czasie, poddał sie. Chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie, by następnie ułożyć ją sobie pod sobą a łóżku. Przejechał palcami subtelnie po zewnętrznej stronie jej uda, unosząc delikatnie cienki materiał do góry.
OdpowiedzUsuń- Wywołałaś wilka z lasu - mruknął z takim tonem, jakby chciał opisać jej wszystko, co ma zamiar z nią zrobić tej nocy. Wbił sie w jej usta wygłodniale. Miał nadzieje, że wybaczy jej to co zamierzał zrobić, a konkretnie rozerwać zakrywających ciągle jej ciało materiał. I zrobił to. Przeciez jakby miał bawić sie w odwiązywanie tych sznurków przy gorsecie, dosłownie by oszalał.
Adrian, uważający że co za dużo to nie zdrowo <3
Do jednych z obowiązków na kolejny dzień zaliczył kupno nowej bielizny, ot co.
OdpowiedzUsuńNapawał sie jej ciałem, delikatnym i idealnym. Uniósł jednak w zdziwieniu brew do góry, gdy ta postanowiła znaleźć na górze. Spojrzał zadowolony na jej krągłe piersi z uśmiechem na ustach, a później, gdy obdarowywała go pocałunkami, pochwycił ją stanowczo za pośladki obiema rękami, co jakiś czas je ściskając. Jedna dłoń powędrowała na jej nagie plecy, kreśląc sobie swoją własną drogę. Jednocześnie czekał z niecierpliwością na jej dalsze działania.
Adrian, dający jej przez chwile porządzić <3
Upajał sie jej dotykiem, każdym pocałunkiem czy pieszczotą, choć zdecydowanie nie był do czegoś takiego przyzwyczajony. Z reguły to on wyznaczał określony tor z jakąś kobietą, a tu taka niespodzianka. Jego człon wręcz prosił sie o zainteresowanie z kazda sekunda, jednak ona wyraźnie się z nim drażniła.
OdpowiedzUsuń- Lubisz igrać z ogniem, hm? - spytał, niemal mrucząc. Jedną dłonią przyciągnął ją do siebie i pocałował, nie mogąc się powstrzymać. Nie wiedział, jak dlugo jeszcze wytrzyma, ale wyzwanie było warte podjęcia.
Adrian, gotujacy sie w środku przez małego wrednego stwora drażniącego sie z nim <3
Uniósł zadziornie jeden z kącików swych ust słysząc jej odpowiedź, która wręcz go zadowalała. Nadia wiedziała co zrobić, by ten tracił zmysły w takiej sytuacji, co było zaskoczeniem. No cóż, kto by pomyślał do czego jest zdolna ta kobieta. Czując przy swoim członku jej dłoń, wypuścił ciężko powietrze z przyjemności. Jedna z jego dłoni mimowolnie powędrowała do jej piersi, gdzie go pochwyciła i zaczęła delikatnie drażnić, bawiąc sie brodawką.
OdpowiedzUsuńAdrian, czekający na bara bara bara bere bere bere <3
Uśmiechnął sie słysząc jej cichy jęk, który to był miły dla jego uszu. Zacisnął usta gdy jej dłoń znalazła sie pod spodniami, przez co juz kompletnie stracił kontrole. Pochwycił ją za biodra, odwzajemniając przy tym pocałunek jednocześnie przewrócił ją znowu pod siebie. Posłał jej zadziorne spojrzenie i zlustrował z górnej pozycji jej ciało.
OdpowiedzUsuń- Jesteś boginią - szepnął cicho, jakby bardziej do siebie. Zaczął całować ją po obojczyku, muskając przy tym palcami jej biodro, by powoli powędrować ustami w dół, do jej piersi. Objął jedną z nich swą dłonią, a druga zaczął delikatnie podgryzać w najczulszym miejscu, gdzie znajduje sie brodawka. Smakował jej skory, w ogóle się przy tym nie śpiesząc. Wyjątkowo postanowił cieszyć się tą nocą, wykorzystać każdy minimetr jej ciała, obdarować ją każdą możliwą pieszczotą, wysłuchiwać jej słodkich jęków.
Adrian, który juz się nią zajmie <3
Każdy jej odgłos czy ruch tylko zachęcał mężczyznę do dalszych działań. Ustami dalej pieszcząc jej piersi, wymyślał w głowie różne rzeczy, które chciałby z nią zrobić. A było tego dosyć sporo. Zostawił w spokoju gorna partie ciała i zaczął obcałowywać jej brzuch, starając się nie ominąć żadnego skrawka jej rozpalonej skóry. Jego dłonie dotarły do jej ud, który powoli zaczynały je rozszerzać by ułatwić sobie sprawę. Całował zachłannie, na podbrzuszu zostawił nawet po sobie ślad w postaci ponętnej malinki. Specjalnie ominął jej najczulszy punkt, by rozmasować kciukami jej uda, muskając jednocześnie je swym nosem czy wargami. Dopiero po jakimś czasie pozwolił sobie posmakować sobie jej kobiecości, dodając do tego płynne ruchy palcami, chcąc sprawić jej jak najwięcej przyjemnosci. By po tym stosunku, następnego dnia błagała go o jeszcze. By się od niego uzależniła, tak jak on uzależniał sie nią samą. Jedna z jego rąk cały czas ściskała jej lewy pośladek, miał wrażenie, że chciałby czuć dosłownie każdą cząstkę jej ciała
OdpowiedzUsuńAdusiek <3
Podniósł głowę dopiero wtedy, gdy poczuł mocny uścisk na swoich włosach, co było troche bolesne, aczkolwiek cholernie podniecające. Spojrzał jej uwodzicielsko w oczy, uśmiechając sie zadziornie. Pozbył sie swych spodni dresowych z siebie. W jej spojrzeniu widac było, że jest gotowa na znacznie więcej. Mógł z nią zrobić co chciał. Czuł, że gdyby nawet zechciał przywiązać jej ręce i nogi czy zrobić cokolwiek innego, nie opierałaby sie. Była całkowicie mu podległa. Podobało mu się to. Podniósł die kawałek. Zarzucił jedną jej noge sobie za ramie, by ułatwić dostęp i objął ją w pasie, delikatnie przy tym ją do siebie przyciągając. Przejechał swoim penisie po jej podbrzuszu, by troche jeszcze ją podręczyć, całując ja przy tym po szyi. Dopiero w chwili, kiedy mogła się tego nie spodziewać, wbił go prosto w jej pochwę powoli, nie chcąc zrobić tego zbyt gwałtownie. Była tak delikatna, że miał wrażenie, iż zaraz mu się w objęciach zamieni w piasek i zniknie. Zaczął się w niej poruszać, stopniowo coraz mocniej i szybciej, wykonując co jakiś czas okrężne ruchy biodrami. Ustami dopieszczał jej dekold, podtrzymując ręką jej kark. Sapał przy tym cicho, wykonywał w różnych miejscach jej malinki, aczkolwiek uważając, by było to miejsca mało widoczne. Wsłuchiwał sie w jej przyśpieszony oddech, coraz głośniejsze jęki, one tylko go nakręcały. Pozwalał sobie na bardziej dzikie pchnięcia, obserwując co jakiś czas wyraz jej twarzy. Nie mógł przestać podziwiać tego, jaka sie stawała sie podczas ich stosunku.
OdpowiedzUsuńAduś, jej ukochany erotoman <3
Wchłaniał w siebie jej porządnie, napajał każdym dźwiękiem przez nią wydanym. Czuł niesamowity żar, podniecenie, nadzieje, że to się nie nie skończy. A jak juz, to by nie był to jeden jedyny przelotny raz. Chciał więcej, ciągle się nie nasycił.
OdpowiedzUsuńOdwzajemnił pocałunek i mocno ją do siebie przyciągnął, tak by przylgnęła do niego całym ciałem, a jego członek intensywnie uderzał w jej najczulsze miejsce, nie zważając juz na delikatność. Dał się ponieść pożądaniu, szybkie tempo. Zagryzał jej język, wplątał palce w jej potargane włosy. Pieścił w każdy możliwy sposób. Cała swą uwagę skupił tylko na Nadii. Co jakiś czas również szeptał jej pełne imię wprost do ucha. Raz nawet zmienił pozycję. Klęknął na kolanach, karząc sie opleść nogami w pasie. Podtrzymywał ją dwoma rękoma za pośladki, robiąc z nią dosłownie to, czego pragnął. Chciał, by dla niego doszła. By poczuł ma sobie ten wyjątkowy skurcz, jak rozpływała sie w jego ramionach.
Aduś, uważający że polaczenie erotomana i nimfomanki to idealny związek <3
Nie mógł sie nacieszyć tym jak na nią działał, jak z jej ciała najchętniej wyskoczyłaby niewyżyta kobieta i zrobiła wszystko, co by postanowił. Obsypywał ją pocałunkami. W miare jak widział w jej oczach wręcz błaganie o więcej, nie mógł nie starać sie spełnić tej prośby. Miał wrażenie, że ona nie potrzebowała delikatnego seksu jak inne kobiety. Tego nawet nie dało się nazwać seksem, tylko ostrym pieprzeniem. Dlatego jego ruchy stały sie o wiele szybsze, mocniejsze i stanowcze. Żeby na tym nie poprzestawać, zaczął palcami dopieszczać jej odbyt, schylając sie ustami błogo do piersi, które znacznie przygryzał i zostawał kolejne ślady. Była jego, tylko jego. W jednym momencie, szepnął jej do ucha, by dla niego doszła. Dodawał do tego potulne słowa, jak piekna czy cudowna. Nie miał jej dość.
OdpowiedzUsuńAdrian, konkretny gościu uważający Nadie za niewyżytą <3
Widok rozpalonej kobiety tylko go pobudzał do działania. Ukajał sie jej głośnymi dźwiękami oraz krzykami. Patrzył w jej oczy, które pogrążone były w czystej rozkoszy. Nasilił jeszcze pchnięcia, patrzył na jej mokrą od potu twarz. W końcu i jego odgarnęło spełnienie, przez co na czas z niej wyszedł i spuścił sie na jej nogi, brudząc przy tym prześcieradło. Westchnął zadowolony z ich stosunku, co upamiętnił czułym pocałunkiem. Odgarnął wilgotne kosmyki z jej twarzy i uśmiechnął się w błogo, wtulając ją do siebie. Ułożył sie na łóżku, pociągnął ją za sobą i musnął palcami jej policzek.
OdpowiedzUsuń.- Jesteś... Niesamowita - powiedział zachrypniętym głosem. Nadal musiał miec ją przy sobie, to była wewnętrzna potrzeba, której całkowicie nie rozumiał. Ale tego potrzebował, chwili gdy mógł cieszyć się z pozoru zwykłą chwilą, kompletnie nie powiązana z jego pracą czy problemami. Choć miał przeczucie, że problemy dopiero sie rozpoczną.
Adrian, któremu bardzo podoba sie naga Nadia <3
Zaśmiał się lekko, gdy ta wypomniała mu jego wcześniejsze słowa. Aż mu w głowie zaistniała jakąś riposta, by trochę ją rozdrażnić, ale powstrzymał się. Cóż, wytrzyma do rana.
OdpowiedzUsuńPopatrzył sie leniwie na jej wyciągniętą dłoń. Nie chciało mu się wstawać , co z tego że był odrobinę spocony? Nie przeszkadzało mu to akurat w tym momencie. Najchętniej chwycił by jej tą rękę, pociągnął do siebie i poszedł by spać. Jednakże do jego głowy naleciało tysiące obrazów, które mógłby z nią zrobić podczas kąpieli. W jego oczach pojawił się błysk, przez co automatycznie pochwycił jej dłoń i sie podniósł. W końcu kobiecie sie nie odmawia.
W łazience nalał wode do wanny, był aktualnie zbyt wygodny na prysznic. Wiedział, że miał zamiar ją sterylnie wyczyścić, dokladnie.
Adrian, mający gdzies, ze śmierdzi <3
[Ok. Mi to pasuje. A co powiesz na to, że osoba, która ją tutaj przyprowadzi powie, że zajmie się nią Leitner? No, tyle, że ona pomyśli starszym bracie Michaela Peterze (wuju Mattiego) i kiedy już zacznie się przygotowywać na wszystko co najgorsze (bo Peter i Michael to sadyści czystej krwi) to tam wparuje Matti (jeszcze nie do końca znany w The Cross) i ona się nieco może zdziwić.]
OdpowiedzUsuńPrzeczesał jej włosy jedna z rąk, a sam mimowolnie się uśmiechnął czując dłoń kobiety na swym członku. Nachylił sie ku niej, by złożyć delikatny pocałunek na jej karku, jakby obiecywał jej najlepszą kąpiel w historii. Gdy woda sie nalała, wszedł do wanny i pociągnął ją za sobą. Przysiadł i usadowił ją przy sobie, przez chwile jeżdżąc palcami po jej krągłych piersiach, które wręcz uwielbiał.
OdpowiedzUsuńAdrian, mający brudne myśli <3
[Możesz skrobnąć parę zdanek na rozpoczęcie? Ja muszę niestety wychodzić już do pracy.]
OdpowiedzUsuńAdrian aktualnie był w fazie relaksowania sie w pobliżu osoby, gdzie póki co było to możliwe. Przymknął oczy, uśmiechnął sie czując jej usta na sobie. Jej delikatne śmiganie palcami po skórze. Jednak powoli zaczął odczuwać znowuż pragnienie, niczym jakiś uzależniony ćpun. Zaczął mocniej ściskać pierś, całując ją po karku, nieraz podgryzając. Palcami powędrował ku jej nóg. Pieścił je, zwłaszcza uda. Pochwycił płyn do kąpieli i zaczął smarować tym jej ciało, porządnie oraz starannie. Specjalnie omijał jej najczulsze miejsca, ale porównać to można było to jakiegoś erotycznego masażu.
OdpowiedzUsuńAdrianek <3
Uśmiechnął się czując uścisk jej drobnej raczki na swoim penisie. Uniósł kolana ku górze dla wygody i w końcu pozwolił sobie namyślanymi dłońmi zająć się jej pochwa. Z poczatku powolne ruchy wypełniały jej ciało za pomocą paru palców, by przemienić sie w stopniowo szybsze, mocniejsze i stanowcze. Jednocześnie upajał sie swoją własną pieszczotą, jaką ofiarowywała mu kobieta.
OdpowiedzUsuńAdrian, specjalista od mycia <3
Z jego ust wydobyło sie lekkie sapnięcie pod wpływem umiejętności kobiety. Przymknął na sekundę oczy, napajajac się tym. Takie kąpiele mógłby mieć za każdym razem, nie narzekałby. Wyciągnął z niej wreszcie palce i zaczął ugniatać jej piersi. W pewnym momencie odsunął jej rękę od swego penisa, by delikatnie ją podnieść i nabić na niego w cholernie powolny i jakby leniwy sposób. Ważył sobie w rękach dwa ulubione elementy ciała u kobiety, podrzucając je i przygniatając raz mocniej raz lżej, by następnie kojąco je rozmasowywać.
OdpowiedzUsuńAdrian, staranny pracownik <3
Adrian wiedział, że jej ciała oraz jęków nie będzie miał nigdy dosyć. Rozbudzały w nim dzikość i porządnie o jakie nigdy by się nie podejrzewał. Napierał na nią swoim penisem stanowczo, nie mogąc wytrzymać jej delikatnych i przedłużających sie ruchów. Błądził dłońmi po jej skórze, wystygła woda wylewała sie co jakiś czas na jasne kafelki w łazience. Nie przejmował sie tym, ani faktem, że mogli nie dawać sie wyspać lokatorom. Ich problem, nie jego. Była jego, tylko jego. Tylko jej pragnął, tylko jej imię szeptał do ucha swej kochanki. Krzyk Nadii tylko go napędzał, pobudzał. Rozbrajał w każdy możliwy sposób do czasu, aż obydwoje nie osiągnęli efektownego spełnienia. Cóż, zabrakło w wannie niemal połowy wody, tylko... Czy to jest ważne?
OdpowiedzUsuń- Kim ty jesteś? - szepnął fantazyjnie, obejmując ją w pasie.
Adrian, domagający sie podwyżki <3
Tego popołudnia Nick dostał wezwanie. Nie chciało mu się wychodzić, po raz pierwszy odkąd zaczął swoją działalność w mafii. Jednak mus to mus, nie chciał podpaść szefowi. Miał pomóc pani Zastępcy w przesłuchaniu. Sprawdził czy aby na pewno jego bronie są naładowane, a magazynki na miejscu, podobnie jak sztylet, a gdy stwierdził, że wszystko jest idealnie, wyszedł z mieszkania. Wsiadł do swojego nissana navary, po czym udał się w umówione miejsce. Miał nadzieję, że to będzie jedno z tych przesłuchań, gdzie jego zadaniem będzie tylko stanie z boku i pilnowanie by ofierze nie przyszło na myśl zrobienia krzywdy komuś z mafii. Ot, i tak czasami się zdarzało.
OdpowiedzUsuńWestchnął, gdy dojechał do opuszczonego hangaru. Zaparkował tak, by samochód nie rzucił się w oczy, a następnie udał się w ustalone miejsce.
[ Przepraszam, że tak słabo. Z telefonu, między nauką matematyki. ]
Nick
Mężczyzna zaśmiał się cicho na jej odpowiedz. Wiedział o czym mówiła, doskonale to rozumiał, gdyż czuł to samo. Nie wiedział czy to dobrze czy tez źle, ale to nie była pora na tego typu rozmyślenia. Kiedy wyszła z wanny podziwiał jej zgrabne ciało, które było wręcz zachwycające. Po chwili sam postanowił zrobić to samo, pójść w jej ślady. Zamruczał gdy ta go pocałowała, odwzajemniając to oczywiście równie intensywnie. Rozkoszował sie jej dłońmi oraz ustami na swej skórze, choć gdy język Nadii przejechał po jego męskości, westchnął. Zaplatał w ciemne włosy swe dłonie, dając tym samym znak, by ta nie przerywała owej czynności. Patrzył w jej oczu i nie mógł sie nadziwić jej niewyżytą natura. Rozbawiło go to, jak trudno zaspokoić tak z pozoru drobną kobietę. I cieszył sie z tego, że w przeciwieństwie do innych, nie musiał konczyc na jednym stosunku, bo tamte miały juz dosyć. Podobało mu się to, jego penisowi również.
OdpowiedzUsuńAdrian, cholernie zadowolony z zycia <3
Wypełniała go błogość, zadowolenie, szaleństwo jednocześnie. Był tym niezwykle zdumiony, nie miał pojecia jak to robiła. Jego oddech stał sie głośniejszy gdy tylko jego męskość została objęta przez ponętne usta brunetki. Mimowolnie oparł sie jedną ręką o ścianę i delektował sie jej umiejętnościami. Zacisnął włosy w swoją dłoń, zacisnął usta, stękał. Była ideałem.
OdpowiedzUsuń- Oh, Nadia... - mruczał co jakiś czas, dodając do tego nieraz inne słówka pieszczotliwe w inny sposób.
Adrian, idealny przyszły mąż <3
Cały czas jego ręka spoczywała na broni. Tak by w razie czego mógł ją szybko wyjąć i ewentualnie pozbyć się zagrożenia. Podchodząc do drzwi, te otworzyły się przed nim. Zauważył przed sobą kobietę, skinął jej lekko głową na powitanie. Nie był bardziej kulturalny, więc podarował sobie powitanie. Miał zadanie, trzeba było je wykonać. Musiał o tym pamiętać, być znów jak maszyna. Nie dać emocją przejąć władzy. Raz o tym zapomniał, skończyło się tragicznie dla niego.
OdpowiedzUsuńPodszedł spokojnym krokiem do związanego faceta. Okrążył go, uważnie obserwując. Ponoć to bardzo denerwowało ofiarę, chociaż sam Zelo nie wiedział dlaczego. Po chwili stanął przed nim, wyjmując swój sztylet. Zaczął obracać go w dłoniach.
- Masz dwa wyjścia. - Zaczął. - Powiedzieć wszystko, wtedy będzie bezboleśnie, albo też stawiać opór i stworzyć z siebie dla mnie plac zabaw. - Uprzedził go, a jeden z jego kącików ust podskoczył lekko do góry. Chwilę potem złapał go jedną ręką za szczękę, zaczynając ją ściskać. Z każdą sekundą coraz bardziej. - To jak będzie? - Jego głos znowu był pusty, bez wyrazu i tak jak chciał na myśl przypominał robota.
Nick
Jej każdy ruch był dla niego przyjemnością i torturą jednocześnie. Miał wrażenie, ze jej każdy ruch jest doskonale przemyślany oraz wykonany, wiedziała jak do niego dotrzeć.
OdpowiedzUsuńKiedys poczuł przyjemne spełnienie, odetchnął i przez pare sekund die uspokajał. Następnie sam przykucnął i pochwycił jej twarz w dłonie i namiętnie pocałował w usta.
- Naprawdę musimy to powtórzyć - stwierdził z rozbrajającym uśmiechem. Schował kosmyk włosów za ucho kobiety i wstał, ciągnąc ją za sobą. Zabrał ja do sypialnie i schował sie pod kołdrą, wtulając Nadie do swojego torsu. Nie zamierzał sobie nawet głowy czymś takim jak ubranie, po cholerę?
Aduś, tak bardzo wspaniały <3
Sam przymknął oczy, napawając sie jej delikatnymi muśnięciami palców po swojej skórze. Był niezwykle spokojny, rozluźniony. Najchętniej w ogóle by z tego lóżka nie wstawał, wziął urlop by spędzić go w towarzystwie swojego zastępcy. Gdy poczuł jej głowę na swojej nagiej piersi, otulił ją swym ramieniem, opierając podbródek o jej czubek głowy. Na chwile otworzył oczy, przyjrzał sie jej spokojnemu wyrazowi twarzy i westchnął. Następnie znów przymknął powieki i cieszył sie ostatnimi chwilami ich szalonej nocy, by móc później oddać sie w objęcia Morfeusza.
OdpowiedzUsuńAdrian, pan i władca <3
Mężczyzna gdy się obudził, spojrzał zaspanymi oczami na nocną kochanke. Była taka spokojna i niewinna. Śpiąc, wydawała sie kompletnie niepasująca do mafijnego świata. Po jakimś czasie podniósł sie z łóżka, ubrał na siebie swoje ulubione spodnie od dresu i wyszedł na taras by w spokoju pomyśleć. Potrzebował teraz odrobiny samotności, bo ta noc dziwnie na niego podziałała. Zastanawiał sie, co dalej? Pamięta jej słowa, jak szeptała ze się boi. Ze nie chce być kolejną zabawka, a on obiecywał że tak nie będzie. Ślepo mu zaufała. Pytanie, czy dobrze zrobiła? Czy on dobrze robił nadal tu stojąc zamiast zabrać swoje manatki i iść w pizdu, zapomnieć. Jednak nie potrafił, nie chciał. Wiedział, że poważne zwiazki nie są dla niego. Nie miał zamiaru w to sir bawić, ale znów chciał zobaczyć jej uśmiech na twarzy, czy poczuć jej ciało przy sobie. Nie mógł od tak powiedzieć jej, że było miło ale się skończyło. By zapomnieli. Szczerze mówiąc, nie potrafiłby sam zapomnieć i nie chciał, by ta również zapomniała.
OdpowiedzUsuńBył tak pogrążony w swoich myślach, ze nie zauważył nawet kiedy wstala. Gdy się w niego wtuliła i usłyszał jej zaspany głos, mimowolnie się uśmiechnął. Odwrócił głowę, by moc na nią spojrzeć, jednocześnie zakrywając jej dłonie swoimi.
- Ładnie wyglądasz - powiedział z rozbawieniem, widząc swoją wczorajszą koszule na jej ciele. - Wyspałaś sie? - zapytał, unosząc brew. Nie za bardzo wiedział, o czym miałby z nią porozmawiać. Nie znał sie na tym kompletnie.
Adrian, wielki myśliciel <3
Blondyn westchnął, gdy mężczyzna wlepił w niego zawzięte spojrzenie. No jak mu się dzisiaj nie chciało... Jednak postanowił się na owym facecie wyżyć. Zazwyczaj przestrzelał takiemu każdy staw i po trzech ranach nawet najtwardszy zaczął mówić. Tym razem postanowił się nad nim o wiele bardziej poznęcać.
OdpowiedzUsuń- Masz pecha. - Warknął na mężczyznę, po czym wbił mu z całej siły swój sztylet w ramię. Może Zelo nie wyglądał na osobę silną, jednak jak to mówią, pozory mylą. Dało się usłyszeć łupnięcie i krzyk owego mężczyzny. Najprawdopodobniej trafił w obojczyk. Cóż miał zamiar w mięsień, ale... no bywa. - Nie mam dzisiaj humoru. - Wyjaśnił mu, po czym powolnie cofnął ostrze, nie wyjmując go do końca.
Zelo spojrzał na kobietę, w celu oznajmieniu jej, że może zadać pytanie. W końcu do jego obowiązku należało tylko zmuszenie kolesia by zaczął mówić.
Nick
Zlustrował badawczo jej wyraz twarzy. Nie wiedział co mówić, to było irytujące. Poranek różnił sie od ich nocy, wtedy rozumieli sie bez słów. W przeciwieństwie do tego momentu. Zdziwił sie na jej pytanie, przez co zmarszczył czoło. Nie odpowiedział od razu, zastanawiał sie co powiedziec. Po chwili spuścił głowę na dół, wzdychając.
OdpowiedzUsuń- W sumie... To nie wiem. Po prostu nie jestem typem... Hm. Jakby to powiedzieć. Romantyka? Czymś stałym - stwierdził, bo to była prawda. Nigdy nie zaprosił kobiety na romantyczna kolacje. Świeczki, płatki róż, księżyc. Nie jego bajka. Tak samo jak definicja stałego związku nie była dla niego czymś znanym. Podniósł na nią wzrok.
- Nie kłamałem mówiąc, że nie jesteś taka jak inne - dodał szczerze, a następnie zabawanie sie uśmiechnął - Nikt nie działa mi na nerwy jak ty i nikt nie jest tak spragniony seksu. Jesteś ewenementem - rzucił, znów odwracając wzrok w stronę nieba. Nie chciał jej zranić, nie ją.
Adrian, lalala.<3
Był niezwykle poważny i zastanawiał się czy ta noc jednak mimo wszystko nie była błędem? Normalnie miał by to gdzies. Pracujesz dla mnie, wiec jednocześnie kazda wspólna noc jest dla mnie dobra, wręcz dobrze rozpatrywana. Później by zapomniał, żył dalej zapominając jej imienia. W tym przypadku było inaczej. W jakiś sposób, nie chciał tego kończyć, ale jednocześnie nie mógł sie w to bawić.
OdpowiedzUsuń- Masz racje - odpowiedział, po czym chwycił kosmyk w swe palce i schował go za ucho Nadii z zmarszczonym czołem. - Ale po tym co razem tej nocy przeżyliśmy... Nie będę w stanie utrzymać sie z daleka od ciebie - wyznał patrząc przy tym w jej cudowne oraz głębokie oczy. - Dlatego ty powinnaś trzymać sie z daleka ode mnie - dokończył, a następnie ją wyminął, wracając do środka apartamentu.
Adrian, dziwnie troskliwy i mający nadzieje, ze będzie głupia i sie nie zgodzi <3,
Bracia Leitner byli bardzo dobrze znani w całym mafijnym świecie. Nie było żadnego kata tak jak oni. Dla wrogów bezwzględni i bezlitośni. Dla rodziny mieli inne oblicze. Umieli zmusić każdego do mówienia. A jak nie to trochę tortur i kula w łeb. Nie było po co marnować czasu. Przecież czas to pieniądz. Tyle, że pół roku temu Michael kopnął w kalendarz z powodu zawału. A Peter nieoficjalnie przeszedł na emeryturę. Ale ciągle szkolił młodzików. Teraz stawiano bardziej na mnie.
OdpowiedzUsuńTego dnia byłem u swojej siostry. Mimo iż nie przepadałem za swoim szwagrem to jednak za jego synem, a moim siostrzeńcem, jak najbardziej. Sam nie wiedziałem dlaczego, ale mały starał się we wszystkim mnie naśladować. Z jednej strony to fajnie, a z drugiej niekoniecznie. I właśnie podczas przeglądania kolekcji figurek z Marvela zadzwonił do mnie telefon. Miałem natychmiast zjawić się w bazie. Nosz cholera! Nawet nie mogłem mieć jednego wolnego popołudnia. Szlag by to trafił i krew nagła zalała. No, ale rodzinie (a przynajmniej mafijnej) się nie odmawia.
Pożegnałem się z siostrą, która chyba była zmartwiona z powodu tego co robię, ale nic na ten temat nie powiedziała. Wsiadłem do swojego czerwonego Chevroleta Impali i pojechałem na miejsce. Tam dowiedziałem się, że będę musiał się kimś zająć. O, przynajmniej brzmiało to jakoś ciekawie. Lubiłem tego typu "rozrywki".
Wszedłem do piwnicy magazynu, w którym to zazwyczaj przetrzymywano ofiary. Albo wrogów, aby to lepiej brzmiało. Zmarszczyłem brwi, kiedy usłyszałem jej słowa. Scott widząc moją minę zareagował natychmiast:
- Leitner, masz ją przesłuchać, a nie zabić.
- Ale dlaczego nie mogę jej zabić? - Zapytałem. - Rachu, ciachu i po sprawie. I dlaczego od tygodnia dajecie mi same baby, hę? - To zaczynało robić się wkurzające.
- Bo ostatnio jak ci daliśmy faceta to po minucie mu rozjebałeś łeb. Musisz nabrać ogłady trochę. Nie możesz tak od razu wszystkich zabijać.
- No, ale dlaczego nie? Lubię to robić. - Uparcie trwałem przy swoim.
- Bo nie i koniec tematu. A jeśli ją zabijesz to urwę ci głowę. - Wyszedł.
Prychnąłem, spoglądając na nią.
- Użerać się z babciami... Też mi coś. - Wzruszyłem ramionami. - Chcesz mi powiedzieć coś po dobroci, czy mam ciebie zmusić do mówienia? - Oj, jak zwykle byłem łaskawy. Co jak co, ale zawsze dawałem możliwość wyboru.
Matti
[Klaus to mi już chyba nie wyjdzie, musisz mi wybaczyć, ale wątek tutaj spróbować możemy. I tak jak się nie bawię w damsko-męskie, bo idzie mi tragicznie, jak rozwiniesz ładnie pomysł na psycho przyjaźń to może to nawet przemyślę.]/Wasilij
OdpowiedzUsuńCzuł sie dziwnie, nie codziennie. Nigdy by nie pomyślał, że może tak to wyglądać. Ze kiedykolwiek będzie musiał cos takiego powiedzieć. Nie powinno tak być. Tego typu emocje były cholerną słabością, na które on nie mógł sobie pozwolić. Musiał sie tego wyzbyć, choc mogłoby być to trudne. Chwycił świeże rzeczy z torby, czyli spodnie, koszule i bieliznę, by przebrać sie w łazience. Zajęli mu to jakies dziesięć minut z odświeżeniem sie. Przez chwile spoglądał jeszcze w lustro, zastanawiając sie, co on do cholery jasnej wyczynia? Kiedy wyszedł usiadł wygodnie na łóżku, wyciągając z teczki swoje papiery i najspokojniej w świecie zaczął je przeglądać. Starał się nawet ignorować Nadie, bo tak było zdecydowanie łatwiej. Następnie odpalił laptopa i zarezerwował lot na drugą po poludniu. Spojrzał na zegarek, była dziesiąta czyli jeszcze mieli czas. Nic nie mówiąc, wyszedł z apartamentu zostawiając tam swoje rzeczy, by udać sie na śniadanie. Tego potrzebował. Na pusty żołądek nie było co myśleć. I bez kofeiny również. Dlatego usiadł sobie przy ścianie, wczesniej biorąc sobie z szwedzkiego stołu zwyczajne kanapki i kubek z kawą.
OdpowiedzUsuńAdrian, bardzo zdezorientowany <3
Patrzył się ślepo w ludzi wchodzących do stołówki. Rodziny, przyjaciele, zakochani. Małe dzieci co jakiś czas się śmiały, inni byli pogrążeni w rozmowach o różnych pierdołach. Kiedy się wreszcie najadł, przez jakiś czas nadal siedział i myślał. O wszystkim i o niczym, o zeszłej nocy. Nie dawało mu to spokoju. W końcu jednak postanowił wrócić do pokoju z mozolnym krokiem. Wchodząc, zlustrował wzrokiem kobietę pracującą na laptopie. Westchnął i zamknął za sobą drzwi, po czym skierował się na kanapę gdzie wygodnie sie rozsiadł, a raczej położył i przymknął powieki. Zaraz powinien zacząć sie pakować, aczkolwiek mu się nie chciało za to zabierać.
OdpowiedzUsuń- Zarezerwowałem lot na drugą - powiedział, zasłaniając oczy ramieniem leniwie. Mogło sie wręcz wydawać, że zasnął co nie było w jakiś sposób dalekie od prawdy. Choć nadal czuwał, potrzebował po prostu chwili odpoczynku. Jednak świadomość, że pewna osoba znajdowała sie niedaleko znacznie mu to utrudniała.
Adrianek <3
Nie rozumiałem dlaczego musieli przyslac mnie do niej. Jakby nie mógł to być ktoś inny. Dlaczego wybrali mnie i ściągnęli z urlopu? W Bertone było przecież tylu katów... Ale jak wyszło to widać. Istniał też drugi powód dlaczego nie chciałem tutaj być. Ona była kobietą a nie facetem. Facetowi zawsze można było w morde dać i było po sprawie. A kobiet z reguły się nie biło. Tego akurat nauczyła mnie matka. W przeciwienstwie do wielu innych rzeczy, których nauczył mnie mój ojciec.
OdpowiedzUsuńPrychnalem cicho pod nosem. A więc w taki sposób próbowała wyprowadzić mnie z równowagi. Nie tedy droga moja kochana. Spróbuj lepiej czegoś innego.
- Być może niedługo będziesz miała okazję z nim porozmawiać. - Odpowiedzialem jej. - Mogę ci przynieść łopatę. - Jakoś w dosyć szybki sposób nauczylem się mówić o śmierci taty. Myślałem, że będzie ciężej... Ale teraz to nie stanowiło dla mnie problemu. - Dlaczego przyslali mnie do takiej staruchy... - Mruknalem cicho pod nosem lekko zawiedzionym głosem. - Taa... A później z niego spadłas i uderzylas się w ta piękna główkę, bo gadasz takie głupoty. Jak stąd do Berlina. - Podszedlem do niej. - Nie interesuje mnie kim jesteś. Dla mnie moglabyd być nawet i Wladimirem Putinem, a ja i tak muszę zrobić swoje. - Zastanowilem się przez chwilę. - Możemy pójść na pewien układ... Ty mi przekażesz kilka informacji, a ja ciebie puszczę wolno. Obie strony będą zadowolone. - Spojrzałem na nią uważnie. - Szkoda, że nie chcesz mi niczego powiedzieć. - Zaczalem bawić się skalpelem w swojej dłoni. - Powiedz mi co wiesz na temat Victora Kamasa? - Zapytałem, bo o to w tym wszystkim chodziło. - Został uprowadzony przez waszych dwa dni temu.- Victor był w naszej familii bardzo ważna osoba. Informator na wagę złota. Ukucnalem przed nią i ujalem jej twarz tak, że była zmuszona wręcz patrzec mi się prosto w oczy. - Co z nim się dzieje? No, dalej Nadieżda. - Miałem tylko nadzieję, że nie zrobili z chłopaka swojej kolejnej dziwki. Bo wtedy odbicie go będzie trochę trudniejsze. Skalpelem przejechalrm po jej policzku. Gdzie nie gdzie pojawily się czerwone kropelki krwi. Widzialem grymasboleści na jej twarzy. - A to za mojego ojca.
Słysząc jej wypowiedź, uniósł nad głowę swe ramie i spojrzał na nią zdziwiony. Nie zdążył nawet nic powiedziec. Oczywiście trudno mu było uwierzyć w jej słowa i też zastanawiał sie czy przyjdzie na lotnisko. Denerwowało go takie podejscie, ale w sumie... Lepiej dla niego, że nie będzie musiał być zmuszony przesiadywać z kobieta w jednym pomieszczeniu. A przecież nie będzie za nią latał, gdzie by on.
OdpowiedzUsuńKiedy znalazł sie w odrzutowcu, dostał wiadomość. Tak jak podejrzewał. Kiwnął tylko głową do pilota, że można startować i zapatrzył sie w widok przez małe okienko obok siebie. Kto by pomyślał ile może sie zmienić w ciagu jednej nocy!
W Miami wylądował jakiś czas później. Wysiadł z samolotu, a jeden z pachołków zabrał jego torbe. Cóż, jakby sam nie mogl tego unieść... Pojechał prosto do domu, wczesniej rozmawiając z drugim zastępca o sprawach gangu. Uspokoił sie, że póki co nie bylo żadnych problemów.
Adrian <3
[Zapraszam do wątku z Arielem.]
OdpowiedzUsuńTen tydzień był dziwny, być może nawet i zabawny. Kazał jej trzymać sie z daleka od siebie, jednakże aktualnie tego nie chciał. Jakby nie mógł sie nią nie przejmować i ciągnąc to dalej, bo przeciez co mu szkodziło? W sumie to sporo.
OdpowiedzUsuńNa przyjęcie przyszedł w towarzystwie jednej z swoich znajomych, które odhaczał sobie w przysłowiowej liście do zaliczenia. Ubrany w czarny garnitur oraz biała koszule, wkroczył do sali, trzymając swą towarzyszkę pod ramie. Witał sie co jakiś czas z politykami czy osobami z swego fachu. Słodka brunetka, lepiącą sie do niego niczym rzep na muchy, idealnie spełniała swoje zadanie, jakim jest dobre reprezentowanie jego osoby. W jakimś momencie dostrzegł kobietę z towarzyszem, za ktorym zbytnio nie przepadał. Skierował się wiec w jej stronę z partnerką.
- Miło cie widzieć - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, na co brunetka zmierzyła ją delikatnie wzrokiem.
- To ty tak sądzisz. - Stwierdziłem, ale zaraz przypomnialem sobie o jednym, małym, prawie nic nieznaczacym fakcie. - Kurde balans! Zapomnialem na śmierć, że nie mogę ciebie zabić. Jaka wielka szkoda... - Mruknalem cicho pod nosem. A mialem taką ogromną ochotę kogoś trachnac... No cóż, innym razem niestety. - Ups. - Powiedzialem nieco sztucznie. - Wybacz, ale chyba cię wyraziłem. - Jak mi przykro i takie tam podobne pierdółki. - Stwierdziłem z ironią w głosie. - Podobno jestem z tych bardziej kulturalnych w Bertone. Więc wypraszam sobie. - Prychnalem niby to urażony. - To była taka metafora czy jak to tam dokladniej zwał. No, mniejsza o to. - Odpowiedzialem dla niej. - Z racji tego, że to ty nadal tkwisz tutaj związana... - Zlusyrowalem ją brazowym spojrzeniem i specjalnie pomachalwm jej rękoma przez oczami, aby trochę dogryzc kobiecie. - To absolutnie się na to nie zgadzam. Ech... - Westchnalem głośno. - W takim tempie to my nigdzie nie dojdziemy. I nie wsciekaj się tak. Złość piękności szkodzi. W sumie skalpel w niektórych przypadkach także. - Zrobilem kolejne nacięcie. - Chyba minalem się z powolaniem. - Stwierdzilem z rozkosznym i niewinnym usmieszkiem na twarzy. - U mojej siostry? - Zapytałem. - Znać ją a nie znać mnie... To wola o pomste do nieba. - Ale fakt faktem ojciec staral się jak najdłużej chronić mnie przed światem. A matka przed ojcem. Ale coś poszło nie w ta stronę co trzeba. Kiedy ja byłem jeszcze malym berbeciem to Eunice brylowala już tu i ówdzie jako córeczka tatusia. - Wara wam od niej. - Syknalem.
OdpowiedzUsuńMężczyzna pobłogosławił partnera Nadii mało przyjaznym spojrzeniem. Chociaż bardziej rozbawiły go rumieńce na policzkach jego partnerki. Co ci Rosjanie w sobie do cholery mają? W jednej sekundzie zabrzmiała muzyka, a dystyngowany mezczyzna, gospodarz przyjęcia, zapraszał pary na parkiet. Adeline, bo tak nazywała sie jego towarzyszka, spojrzała na niego wyczekująco. Ten jednak wystawił swą dłoń w stronę swej zastępczyni z uroczym uśmiechem oraz błyskiem w oku.
OdpowiedzUsuń- Można prosić? - zapytał, niczym jakiś dżentelmen. Nawet nie zwracał uwagi na Adeline, jak wręcz rozszarpywała Rosjankę samym wzrokiem. Cóż, może i tak nie wypadało traktować kobiet, ale chciał znów ja poczuć w swoich ramionach. Nawet jesli miał być to marny taniec.
Adrian, ewenement ludzi <3
- Moja siostra nie zasłużyła sobie na to, aby jej nie bronić. - Odpowiedziałem. Zawsze była dla mnie wsparciem. Zawsze służyła dobrą radą. Mimo iż nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy to mogliśmy na siebie liczyć. I miałem nadzieję, że tak pozostanie jak najdłużej. - Patrzę, że zaraz wymienisz wszystkich członków mojej rodziny... - Ziewnąłem, zasłaniając dłonią buzię. - Jak już skończysz to mnie obudź. - Udałem, że przysypiam. Nagle zamachnąłem się i uderzyłem ją tak, że aż głowa jej się odwróciła, a z nosa zaczęła cieknąć strużka krwi. - Nigdy więcej nie waż się tak mówić o mojej siostrze i matce. - Powiedziałem, a w moich oczach można było dostrzec rodzącą się furię. No, ale gdyby nazwała jeszcze zdzirą, tą, która niemalże mi przysłania świat... Obudziłaby się w szpitalu. Jak Boga kocham, nie podarowałbym jej. - Na twoim miejscu raczej zacząłbym ich się bać. - Odpowiedziałem dla niej. Obie potrafiły być niesamowicie groźne. Ale trzymanie nerwów na wodzy wychodziło im zdecydowanie lepiej niż dla mnie. No cóż... Ja już tak niestety miałem. To chyba po ojcu. - Chrzanisz. - Powiedziałem, kiedy opowiedziała o Victorze.
OdpowiedzUsuńSpojrzał na Dymitra tryumfalnie, kompletnie ignorując przy tym Adeline. Kompletnie sie nią nie przejął, nie widział w tym sensu. Pochwycił Nadie na parkiecie jedną dłonią przy biodrze, a drugą objął jej delikatną dłoń. Zaczął wiec ją prowadzić w rytm wolnej muzyki, również patrząc w oczy. Pytanie jednak bardziej go rozbawiło.
OdpowiedzUsuń- No właśnie. Tobie. Ja jasno sie określiłem, że nie jestem w stanie. Co by nie było powinnaś mi odmówić. Dlatego pozwolę sobie zapytać... Co ty wyprawiasz? - rzekł z zadziornym oraz pewnym siebie uśmiechem. Lubił ją drażnić, ale mówił prawdę. Co by nie było.
Adrian <3
Miała racje, niby nie wypadało. No ale on tez nie powinien odbierać ją jej partnerowi. Jednak widok, jak trzyma go pod ramieniem wyraźnie go irytował. Przesunął dłoń bioder na plecy, zatrzymując sie tuż nad pośladkami, jednocześnie bardziej do siebie przyciągając kobietę. Nie odpowiedział od razu, musiał to przemyśleć.
OdpowiedzUsuń- Nie boje się - stwierdził, przyglądając jej się z zastanowieniem. - Nie jestem kimś z kim mogłabyś sie związać. Nie uznaje zobowiązań, nie jestem wierny. Nie obiecuje nikomu gwiazdki z nieba czy szczęśliwego zakończenia. Tego byś chciała? - zapytał unosząc brew do góry, jednocześnie zacisnął na jej dolnej partii pleców palce oraz schylając sie do niej w prowokacyjny sposób. - Zranię cię - dodał niemal szeptem.
Adrian, mający nadzieje ze i tak na to pójdzie <3
Przyglądał sie jej badawczo, nie mogąc wierzyć w jej słowa. Zmarszczył brwi, choć najbardziej zadziwiające było ultimatum.
OdpowiedzUsuń-Dać temu szanse? Nie ma niczego - powiedział aż zbyt pewny swych słów. - Będziesz szczęśliwsza będąc przy mnie jednocześnie patrząc, jak spędzam czas z innymi bo nie uznaje czegos takiego jak wierność? Może jeszcze będziesz sie mnie pytać, jak poszło, hm? - spytał zgryźliwie i juz mało uprzejmie. - Nie zrozum mnie źle, ale nie połączyło nas nic więcej jak zwykły seks - dodał. Adrian okręcił ją zgrabnie a następnie ucałował jej delikatną rękę, nie spuszczając ja z oczu.
- Anastasijo, przysięgam zapomnieć o tobie - przyrzekł, by po chwili sie wycofać i odejść wraz z zakończeniem muzyki.
Adrian, tak bardzo wredny <3
Wiedział, że mogło to ją zaboleć, nie dziwił sie. Tego chciał, by znów go znienawidziła. Dlatego szedł dumnym krokiem przed siebie, jakby juz o niej zapomniał. Nawet się nie odwrócił, nic. Zaczął tylko szukac wzrokiem Adeline, by ją udobruchać i wrócić do siebie, gdzie ta grzecznie by go rozweseliła. W sali ich nie było, przez co tylko się zirytował. Naprawde, do czego to doszło by musial kogoś szukac? Postanowił, że tej nocy poradzi sobie sam i poszedł w stronę wyjścia. Przechodząc koło ciemniejszego zakątku dosłyszał dźwięki, których tutaj słyszeć sie nie powinno. Z ciekawości zrobił krok bliżej i gdy rozpoznał te dwie osoby, zaczął się śmiać. Gdy się zorientowali, brunetka odskoczyła od Rosjanina i znów zaczel sie kleić do Adriana.
OdpowiedzUsuń- Adrianie, to nie tak jak myślisz... Wytłumaczę ci... - piszczała, na co ten spojrzał na nią z kpiną.
- Daj mi spokój... - mruknął i przeniósł wzrok na rodjanina- Az nie mogę się doczekać, gdy powiem to twojemu obiektowi zauroczenia - wyznał z bezczelnym uśmiechem. Machnął im ręką i wyszedł z wyraźnie poprawionym humorem.
Adrian,, bla bla bla AS<3
Adrian przez ten cały czas był w ruchu. Nie miał nawet czasu na myślenie o Nadii, bo narobił sie burdel, który musiał ogarnąć. Ciągle gdzieś jeździł, zwłaszcza ze Anastasija zwaliła wszystkie swoje obowiązki na drugiego zastępcę, przez co trudno było mu się wyrobić.
OdpowiedzUsuńTego dnia akurat wrócił do bazy The Cross, gdzie zażądał mocnej kawy na rozgrzanie. W jednym momencie przyszedł do niego jeden z pachołków uświadamiając go, że mają rannego członka, który został uprowadzona przez Bertone. Adrianowi sie to nie podobało, wiec ruszył do ich małej izby. Wchodząc do środka, rozpoznał leżącą na nim Nadie i wręcz poczuł, jak agresja i wściekłość ogarniają jego ciało. Wyglądała okropnie, jej twarz była pocięta, skóra blada, pelno siniaków i krwi.
- Co z nią? - zapytał Natalie, na co ta oznajmiła mu, że żyje ale jest po prostu nieprzytomna. Zacisnął usta i przysiadł obok niej, chowając jeden z kosmyków jej włosów za ucho.
- Obiecuje, że nie zostawie tak tego - mruknął pod nosem, będąc pewnym ze ta nadal pogrążona jest w śnie.
Adrian, wściekły naczelnik <3
Westchnął ciężko i gdy ta otworzyła oczy, odsunął słoń od jej włosów, które po kryty były juz zaschłą krwią. Odpowiedział jej skromnym uśmiechem, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. Co miał jej powiedziec? Że chciał być przy niej i ją wspierać? Że sie martwi, a gdy zobaczył ją pierwszy raz nieruszającą sie w łóżku, o mały włos by nie spanikował? To śmieszne. Obiecał, że zapomni. Ale nie zapomniał. I doskonale zdawał sobie sprawę, że ona również.
OdpowiedzUsuń- Poinformowano mnie, że cie przetrzymywali i chciałem sprawdzić jak się czujesz. - rzekł marszac czoło. Nie, nie powinien tego mówić. - I dowiedziec sie, czy cos z ciebie wyciągnęli - dodał pośpiesznie, ale słychać w tonie głosu było, że był to tylko zwyczajny pretekst i wymyślone na szybko.
Adrian <3
Doskonale wiedział, że ta nie pisnęła ani słowa. Przyglądał sie jej z troską, z trudem trzymając ręce przy sobie. Miał ochotę zapewnić ją, że będzie dobrze. Ale nie mógł. Widząc jak cierpi z bólu po gwałtownym ruchu, podniósł sie z łóżka i zacisnął piesci. Zabije ich. Po prostu wszystkich po rozstrzela. Będą wręcz błagac go o litość.
OdpowiedzUsuńWidząc jak się podnosi i runie na ziemie, automatycznie wziął ją w swoje ramiona, by uchronić ją od upadku.
- Spokojnie, zajmę się tobą - szepnął, za nim zdążył sie ugryźć w język. Poczuł niepokojące ciepło, gdy jej ciało było przy nim.
Adrian <3
Mężczyzna zastanawiał się czy nie powinna tu zostać pod okiem fachowej opieki. Jednak uszanował jej prośbę i kiwnął posłusznie głową. Poprawił swój chwyt i spojrzał na Natalie.
OdpowiedzUsuń- W razie potrzeby, bądź pod telefonem - zwrócił sie do niej i następnie zaniósł ją do swojego samochodu, gdzie usadowił ją na przednim siedzeniu. Jadąc nie odeswał sie słowem, skupiając sie na drodze. Co jakiś czas tylko na nią zerkał z zamyślonym wyrazem twarzy. Na miejscu znów wziął ja w ramiona i zaprowadził do mieszkania. Położył ją w łóżku i westchnął, jakby podsunął całą tą sytuacje.
- Potrzebujesz czegos? - spytał, patrząc na nią. Najchętniej by jednak pojechał do bazy Bertone i wszystkich pozabijał. Gdyby nie stan kobiety, najpewniej by tak zrobił. A nie chciał zostawiać jej samej.
Adrian <3
Adrian przysiadł na jej łóżku, gdy ta wstała i uważnie ja obserwował, jakby bał sie ze zaraz znowu może upaść. Do tego, gdy wczesniej oznajmiła o prysznicu, normalnie pewnie by przyjął to jako propozycje i wykorzystałby to. Szkoda tylko,że okoliczności były tak mało sprzyjające. Na jej pytanie uśmiechnął sie skromnie i z zrozumieniem.
OdpowiedzUsuń- Zostanę tak długo, jak będzie trzeba - powiedział szczerze, co tylko potwierdził, kładąc sie wygodnie na materacu.
Adrian <3
Leżał z przymkniętymi oczami i nasłuchiwał jak kobieta bierze prysznic. Nie mógł sobie wyobrazić, przez co ta teraz musiała przechodzić, potrzebowała wsparcia. Choć sam Adroan nie wydawał sie na to odpowiednim kandydatem. Otworzył oczy dopiero, gdy usłyszał dźwięk rozbitego lustra. Wstał z łóżka i wparował do łazienki, sądząc ze cos się stało. Zlustrował wzrokiem jej okaleczoną dłoń, kawałki szkła w umywalce, łzy na jej policzkach. Oraz rany na ciele. Przeczesał niezgrabnie swe włosy i zrobił w jej stronę dwa kroki, by najnormalniej w świecie wziąć ją w swoje ramiona, nie przejmując sie nawet tym, że zakrwawi mu koszule.
OdpowiedzUsuń- Zawsze miałem słabość do kobiet z bliznami. Dodaje im to pazura - mruknął jej do ucha, jakby chciał w jakiś denny sposób rozweselić. Nigdy nie był w tym dobry, no ale liczą sie chęci.
Aduś, najlepszy pocieszyciel na świecie <3
Głaskał j po głowie opiekuńczo, nie wiedząc zbytnio co ma zrobić. Pierwszy raz spotykał sie z czymś takim, gdzie druga osoba go potrzebowała go w ten nie inny sposób. Ucałował ją w końcu w czubek głowy i ciężko westchnął.
OdpowiedzUsuń- Chodź, opatrzymy ci dłoń- powiedział, znów biorąc ją na ręce. Trzęsła sie jak jakas osika, wolał nie ryzykować by przypadkiem znowu sobie nie zrobiła krzywdy.
- Gdzie masz apteczkę? - zapytał, usadawiając Nadie na łóżku, znowu.
Adrian <3
Adrian poszedł wiec do kuchni, gdzie apteczkę znalazł w jednej z szafek kuchennych. Po praktycznie paru minutach wrócił do Nadii, gdzie otworzył pudełeczko, by wyciągnąć spirytus oraz bandaż. Chwycił ją za dłoń i pierw ją wyczyścił, delikatnie ocierając ranę gazikami. Powyciągał również małe kryształki z szkła powbijane w skore, by znów powtórzyć czynność z odkażaniem. Gdy to już zrobił, owinął dłoń bandażem nawet na chwile sie przy tym nie wahając.
OdpowiedzUsuń- Gotowe - oznajmił. - Pocałować żeby nie bolało? - zapytał z delikatnym uśmiechem, podnosząc na nią wzrok. Mimo tych wszystkich ran na twarzy, którą uważać mogła za oszpeconą, jego wzrok czy postawa die nie zmieniła. Nadal pożerał ją wzrokiem, wręcz ubóstwiał każdy minimetr urody. Nadal była po prostu piekna.
Adrian <3
Zmierzył ją i uśmiechnął sie rozbawiony. Nie dziwił sie, że podchodziła do niego z dystansem, w końcu ją zranił.
OdpowiedzUsuń- Nie bądź głupia - powiedział beztrosko. - Nie czuje sie za ciebie odpowiedzialny, sama dałaś sie im złapać... - mruknął, patrząc w jej oczy. Cóż, złapanie złapaniem, ale myśl że ona o mao co nie umarła przyprawiala go o nerwice.
- Jeśli chcesz, mogę zostawić cie kompletnie samą, skazaną tylko na siebie i swoją samotność - dodał, unosząc brew do góry wyzywająco. - No i gdybym nie chciał tu być, sadzisz że bym tu siedział- spytał.
Adrian <3
Może i nie był najlepszym pocieszycielem na świecie, ale niestety taki był. Z reguły zamiast pocieszać, to innych dobijał. Lub najzwyczajniej w świecie walił prosto z mostu, co myśli na dany temat. Dla niej najwidoczniej nie mógł zrobić wyjatku, taki miał stylb bycia.
OdpowiedzUsuń- Wiem o tym - rzucił i spojrzał na jej dłoń, którą wczesniej chwyciła jego. Następnie westchnął i położył sie na łóżku, ciagnac ją za sobą tak delikatnie jak tylko umiał.
- Spróbuj zasnąć - zalecił, całując ją w czubek głowy.
Adrian <3
On w przeciwieństwie do kobiety nie zasnął. Obserwował jak szybko zasypia, rozluźnia sie, a jej oddech staje sie przyjemnie miarowy. Dziwił go fakt, że tak łatwo mu ufała po tym wszystkim co zrobił czy też powiedział. Powinna bić i kopać wszystko, byleby si go pozbyć. Za to jasno pragnęła jego obecności, potrzebowała największego gnojka jakiego w swoim zyciu spotkała.
OdpowiedzUsuńZasnął dopiero po trzeciej w nocy, aczkolwiek nadal w miare czuwał. Jakby obawiał sie, że zaraz mogą po nią wrócić, a jego obowiązkiem było ochronić kobietę. Otworzył jedno oko gdy usłyszał krzyk, mógł sie tego spodziewać. Bardzo szybko zamknął to oko, a gdy wyczuł, że ta stara sie wydobyć z jego objęć, zmarszczył czoło
- Co robisz? - spytał niespodziewanie, nadal mając oczy zamknięte.
Adrian <3
Gdy znów sie położyła obok niego, otworzył oczy i zlustrował jej wyraz twarzy. Westchnął i przejechał dłonią subtelnie po policzku dziewczyny. Po tym ci musiała przejść, żadne zaskoczenie że tak to teraz przeżywała.
OdpowiedzUsuń- Nie dziękuj - powiedział, bawiąc sie kosmykiem jej włosów leniwie. Westchnął po chwili i uśmiechnął sie w łobuzerski sposób. - Złamałem obietnice - dodał.
Adrian <3
Nie odpowiedział od razu, nie lubił sie zwierzać czy tłumaczyć z własnych motywów. Odsunął swą rękę i spojrzał na nią.
OdpowiedzUsuń- A dlaczego ty mi na to pozwalasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym westchnął. Tak naprawde nie potrafił nic na to odpowiedzieć, to przychodziło samo z siebie.
Adrian <3
Nie odwrócił wzroku, choć nie spodziewał sie, że kobieta tak bardzo zaangażuje sie w to emocjonalnie. Nie powinno do tego dojść. Powinna znaleźć sobie kogoś odpowiedniego.
OdpowiedzUsuń- Często kłamie. Ale mówiąc, że cie zranię... Nie kłamałem. Po prostu na ciebie nie zasługuje - wyznał, przymykając na chwile oczy. - Sądzę, że gdybyś dala szanse Dymitrowi, byłabyś znacznie szczesliwsza - dodał. Juz nie mówił, żon sam by się znacznie wkurwił i rzucał y w niego nożami, bo to było zbędne.
Adrian <3
Gdy wyzwała go od tchórza, uniósł w zdziwieniu swe brwi do góry. Najchętniej by zaprzeczył, zaczął się kłócić, bo to była nie prawa. Nie bronił sie. On się do tego nie nadawał. Zawsze uważał, że takie uczucia są słabością i tyle.
OdpowiedzUsuń- Nadio... - szepnął, przysuwając sie do niej bardziej, by następnie musnąć kciukiem jej podbródek, wargi. Jakby przypominał sobie jej żarliwe pocałunki w Paryżu. - To jest droga bez wyjścia. Ta, którą wybierasz. Jesteś pewna, że chcesz nią podążyć? - spytał zbliżając swą twarz do jej, jakby ją prowokował.
Adrian, prowokator <3
To był zły pomysł. Nie powinien sie na to zgadzać, wchodzić w to bagno. Przejmować się czy inne różne bzdety. Westchnął ciężko, ale wreszcie uznał, że warto odpuścić. Ucałował ją w usta delikatnie oraz subtelnie, uważając by nie sprawić jej przy tym większej krzywdy. Raz się żyje, a kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Zagra w ciemno, dlaczego by nie.
OdpowiedzUsuńAdrian uauaua <3
Czując ją przy sobie, czuł sie dobrze. Nawet lepiej. Jakby w tym momencie niczego mu nie brakowało. Nie będzie myślał o tym, co to wszystko może mu przynieść, było to całkowicie bezcelowe. Póki co cieszył sie jej dotykiem oraz drobnym uśmiechem na twarzy. Mocniej ją do siebie przytulił i westchnął. Obiecał sobie w myślach, żeby ze nie pozwoli nikomu już jej skrzywdzić.
OdpowiedzUsuń- Jesteś cholernie upierdliwa - mruknął jej do ucha z nijakim rozbawieniem w głosie. - Żałuje tylko, że nie mogę tej chwili należnie zakończyć - dodał, mając w oczach swój dziki błysk.
Adrian <3
Czas dla niego był pojęciem względnym. W jego zyciu nie było miejsca na pojecia tj ; miec czas. On z reguły miał go cholernie mało. Dlatego cieszył sie chwilami. Nie liczył go, o ile nie było to cos na prawdę pilnego.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem jak ty - mruknął, chowając twarz w jej gęste oraz ciemne włosy. - Ale ja mam zamiar iść spać. A jako twoja niania, naczelnik oraz facet, mówię ze idę spać z tobą. - dodał z uśmiechem na twarzy, przymykając leniwie oczy.
Adrian, bardzo kochający przyszłą panią McCoys <3
Powoli zaczynala mnie wkurzasz. Naprawdę. Chyba jednak mialem za mało doświadczenia do tej roboty. No, ale z drugiej strony byłem młody. Najmlodszym z Leitnerow w historii rodziny, który został katem. Wszedlem w ten biznes szybcirj niż pozostali. Oni mieli pokonczone co najmniej dwadziescia lat. Ja jak zaczynalem mialem siedemnaście. Ojciec i wuj, jak i pozostali, mieli więcej rzeczy którymi mogli się pochwalić. I chcialem im jakoś dorównać. Ale Musialem na to znaleźć swój własny sposób. Ech... To było takie ciężkie i trudne... A może by tak pieprznac to wszystko i pojechać w Bieszczady? To była jakąś myśl.
OdpowiedzUsuń- Wydaje ci się, że wiesz o mnie wiele. Ale to jest kropla wody w oceanie. Wierzchołek góry lodowej. - Stwierdzilem beznamietnym tonem głosu. - Serio? To może naucz się całego "Pana Tadeusza" na pamięć skoro masz taką dobra. - Zadrrwilem z niej. - Widze, że ktoś tutaj nie jest na bieżąco. Chyba powinna zaktualizowac dane. Czy coś e tym stylu. Co za szkoda... Poza tym nie wiedziałem, że wasi selekcjonerzy lubią się pieprzyc z naszymi... - Zasmialrm się. - Ciekaw jestem jak to jest z innymi. No, chyba że to jest takie odstępstwo od normy. Albo jakas nowa zasada, aby naszym za darmo oddawać w łóżku. - Wzruszylem lekko ramionami. -Ej, a jak to jest z innymi? Ach, kogo ja się pytam. Ty wolisz robić to z własnym przelozonym. - Zasmialem się na widok jej miny. - Jak myślisz... Wyrwane paznokcie szybko odrastaja? - Zaczalem obracać w dłoniach obcegi. - A może jednak powiesz mi, gdzie przetrzymujecie Victora i mała Mortain? - Zerknalem na nią urZnie. - Wtedy może być przyjemnirj i bez kaleczenia ciebie. -Porazilem ja prądem. Calkiem nieźle mieliśmy to "elektryczne" krzeslo.
Słysząc jej słowa, którymi oczywiście mu dogryzała, przewrócił oczyma. Nie będzie powtarzał, na pewno nie. Raz powiedział i starczy, co oczywiście skomentował zadziornym uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- To nie wiedziałaś, że dramatyczne zdarzenia zbliżają do siebie ludzi? Jeśli będziesz chciała bym się tobie oświadczył, musisz następnym razem być na granicy zycia i śmierci - zażartował, patrząc na nią z błyskiem w oczach. - A teraz daj mi spać, bo wyleje cie z pracy- dodał i znów zamknął oczy, mając na twarzy spokojny uśmiech. Pocałował ją wczesniej w czoło i mocniej do siebie przytulił.
Adrian, najlepszy mąż na świecie <3
Cóż, z ożenkiem oczywiście żartował. Fakt faktem, do związku sie nie nadawał, a juz tym bardziej do małżeństwa. Gdy ta w końcu zasnęła, on po jakimś czasie również.
OdpowiedzUsuńGdy się obudził, kobieta jeszcze spała. Nie dziwiło go to zresztą. Wygramolił sie z jej lóżka i poszedł załatwić sprawy w toalecie, a następnie zrobił sobie kawy. Rozsiadł sie wygodnie na kanapie, jakby był u siebie i włączył telewizje. Gdy zadzwonił mu telefon, zmuszony został do pilnego pojechania do bazy The Cross. Ubrał sie, spojrzał ostatni raz na Nadie i wyszedł, by zajac się paroma tępakami z swojego gangu.
Adrian <3
[Bardzo chętnie! :) Mam nawet wymyślone powiązanie i uznałam, że Nadia będzie pasować idealnie. Otóż, Kyle szukał sposobu na wtargnięcie w szeregi The Cross, więc często kręcił się w pobliżu ich siedziby. Późnego wieczoru zauważył, jak mężczyźni z gangu Bertone ciągną jakąś kobietę w stronę auta (nie wiem jakie relacje są pomiędzy dwoma mafiami) i szybko zareagował, choć zrobił to w ostatniej chwili, bo zanim zaczęli ciągnąć ją w stronę auta mocno ją poobijali, prawie do nieprzytomności. Udało mu się ją odbić, ona postanowiła mu się jakoś odwdzięczyć (kawa/herbata/cokolwiek) no i wtedy on sprzedał jej historię o tym, jak postanowił zerwać z ulicznymi walkami, a teraz nie ma gdzie mieszkać, no i ogólnie życie jest do dupy a on potrzebuje trochę ciepła od tego zimnego świata. No i ona pomogła mu wejść do tego przestępczego świata. Trochę to zagmatwane, mam nadzieję, że się połapałaś. Jeśli nie pasuje, to daj znać, pomyślę nad czymś innym ;)]
OdpowiedzUsuńCrane
[A jakby dodać do tego jeszcze jakiś mały romans? Coś w stylu, że raz/dwa razy się ze sobą przespali i przyszedł do niego sms pod jej nieobecność, wzięła jego komórkę i natrafiła na wiadomość w stylu "masz już jakieś nowe informacje?". Oczywiście jakoś by się z tego wykręcił, ale nie na tyle, by całkowicie pozbyć sie jej podejrzeń.]
OdpowiedzUsuńCrane
[No to super, cieszę się :D Zaczniesz?]
OdpowiedzUsuńCrane
[Okej, jak najbardziej może być :>]
OdpowiedzUsuńCrane
Zastanawiał się, co kobieta pokroju Nadii robi w takim miejscu. Zawsze elegancka, piękna, niczym nie przypominała tych dziwek, które musiał tak często widywać. Przeszło mu nawet przez myśl, że gdy już oba gangi wpakuje do więzienia, ją oszczędzi. Był pewien, że poradziła by sobie w tak obskurnym miejscu, jak więzienie – twardo stąpała po ziemi, ale jej uroda i umiejętności łóżkowe nie powinny się marnować w takim miejscu.
OdpowiedzUsuńPomimo epizodu z Nadią, wciąż był w stu procentach skupiony na swojej misji. W zasadzie, to nawet nie planował tego, co się pomiędzy nimi wydarzyło, ale wiedział, że to będzie dobra okazja do uśpienia jej czujności, a tylko ona, jej ojciec i ten cały Adrian wydawali się wystarczająco inteligentni, by móc w ogóle dojść do takiego wniosku. Ta misja była inna niż wszystkie, musiał się stać kimś zupełnie innym na te parę długich miesięcy, czasem już sam nie wiedział, czy jest bardziej Breckenem, czy Kyle’m. Ale wiedział, że warto – dla satysfakcji i grubej forsy, którą ma otrzymać, gdy mu się uda. I będzie rżnął Nadię do końca swojego życia. Tak.
Gdy poprosiła go do swojego gabinetu, przekroczył próg jak zwykle pewny siebie, z ironicznym uśmiechem wymalowanym na wargach. Nie miał się czego bać. Był czysty, póki co.
- W czym mogę służyć, szefowo? – zapytał, siadając naprzeciwko.
[Jest ok )
Crane
[Wybacz, jeśli będę mylić jakieś fakty, jeszcze się dokładnie nie połapałam jakie są struktury rodzinne w tej mafii :>]
OdpowiedzUsuńTak naprawdę już nie zależało mu na pieniądzach. Miał na koncie wiele sukcesów, odznaczeń, awansów w bardzo młodym wieku; gdy był pułkownikiem, miał pod sobą dziesięć lat starszych facetów, którzy słuchali go jak posłuszne pieski – gdyby kazał im wskoczyć w ogień, pewnie by wskoczyli. Mógł być dumny, mógł kupić sobie willę, mieć żonę i dzieci i psa Czarka, ale nie mógł. Był skrzywiony. Tak jak rozbita szyba, której nigdy nie da się posklejać; natrafił w swoim życiu na wiele pięknych, inteligentnych kobiet, które go oczarowały, ale nigdy nie potrafił ich obdarzyć uczuciem. Wybudował wokół siebie mur, dzięki któremu nic go już nie poruszało. Przez pierwsze pięć lat służby wielokrotnie rozważał samobójstwo. Chciał zapomnieć o obrazach, które widział, gdy zamykał powieki. Nie chciał krwi, porozrzucanych kończyn i krzyków. Ale zrozumiał, że samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Chciał się z tym po prostu pogodzić.
I w końcu mu się udało. Szedł przed siebie po trupach i choć pewne obrazy wciąż nawiedzały go nocami, budził się i żył dalej. Znajomi i rodzina pytali się, kiedy w końcu wróci na stałe do domu. Zazwyczaj odpowiadał wymijająco – nie chciał wrócić i zderzyć się z rzeczywistością, w której wszystkie bliskie mu osoby już dawno poukładały sobie życie.
Gdy przystanęła tak blisko niego, zlustrował spojrzeniem jej długie nogi, po czym nawiązał z nią kontakt wzrokowy. Miała w sobie coś magnetyzującego.
- Czyli uważasz, że jestem niewiarygodny, tak? – jego dłoń wylądowała na jej udzie. Zaczął sunąć po nim palcami. – Nie ufasz mi, Nadio? Mi, z tatuażem The Cross na ramieniu? – wstał; ich ciała w pełni się stykały - Sypiam w domu publicznym, w którym śmierdzi spermą i innymi wydzielinami, tylko po to, by po nieprzespanej nocy, o szóstej stawić się na treningu. Dzień w dzień sumiennie pracuję, by z pizd, które dla was pracują, zrobić facetów. Moje życie prywatne ogranicza się do okładania mord, bo nikt nie chce mieć nic do czynienia z członkiem mafii. Naraziłem swoje życie, by cię ratować, a ty mówisz, że nie masz o mnie wystarczająco informacji? – potrafił grać. Potrafił udawać, że go to dotknęło, że go to obchodzi. Wiedział, że to zadziała najlepiej; atak był najlepszą obroną. Ale z drugiej strony przekreślał sobie szanse na dzisiejszy seks.
- Jesteś taka śliczna, a taka nieufna. – ujął jej twarz w dłonie. Kciukiem zahaczył o jej wargi. – Cokolwiek chcesz wiedzieć, zapytaj, a ci powiem, ale nie oskarżaj mnie, bo bardzo tego nie lubię – wsunął nogę pomiędzy jej uda i delikatnie musnął jej wargi.
Crane
Gdy zabrała jego dłonie ze swojej twarzy przeniósł je na biurko, zdecydowanie ingerując w jej przestrzeń osobistą; jego kolano jeszcze mocniej wsunęło się pomiędzy jej uda. Miał nad nią fizyczną przewagę.
OdpowiedzUsuńNa chwilę w jego oczach było widać zdziwienie, gdy wspomniała o tamtym smsie. Nie spodziewał się, że przejrzy jego telefon - powinien być o wiele bardziej ostrożny. Mogła przecież trafić na wiadomość, która wyjaśniłaby wszystko. A to wiązałoby się z kulką w głowie i uroczystym pogrzebem – wrzuceniem do rzeki. Nadia nie wyglądała na kobietę, która choć przez chwilę by się zawahała.
- Wiesz, że przeglądanie cudzej korespondencji to nieładny zwyczaj? – westchnął. – Kumpel z dzieciństwa chce odzyskać dług, od jednego z gości z Beltrone. Wciąż nie mam nawet pewności, czy jest z tamtego gangu. Obiecałem mu, że zajmę się tym na własną rękę, nie chciałem w to mieszać The Cross. Może powinienem ci o tym powiedzieć, przepraszam. – całą historię zmyślił na poczekaniu i całkiem nieźle mu to wyszło. - Teraz mi wierzysz? – jedną rękę z biurka przeniósł na jej pośladek.
- Chyba jestem za mało przekonywujący - stwierdził, tym razem mocno zaciskając dłoń. Patrzył jej głęboko w oczy.
[cieszę się:D]
Crane
- Może ja też powinienem zacząć przeglądać twoją korespondencję? Na przykład z… Adrianem. Jestem ciekaw, jak wam się układa.– uśmiechnął się w ten pewny siebie, nieco chamski sposób. Zagrał jej kartami.
OdpowiedzUsuń- Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić, ślicznotko. – oczywiście, że by pozwolił. Gdyby dowiedziała się, po co tu jest, pewnie by ją wyeliminował; przecież takie panowały zasady. Owszem, dobrze obciągała, miała śliczne oczy i zgrabny tyłek, ale on nie był typem faceta, który daje się manipulować. To on jest manipulatorem, to on ma wyłudzić informacje, to on ma sprawić, by zapomniała o swoich obawach. A jeśli nie zapomni, musi zrobić wszystko, by zniknęła i przestała mieszać mu w planach. Policja stała za nim murem; gdyby ją zabił, wszystko mogłoby być po prostu nieszczęśliwym wypadkiem.
Jego dłoń zawędrowała tym razem bezpośrednio pomiędzy jej nogi.
Crane
Jesteś dzisiaj zdecydowanie nadwrażliwa. A szkoda, mógłbym ci poprawić humor. – stwierdził, odsuwając się na bezpieczną odległość. Nie wiedział, czego może się spodziewać po jej złym nastroju. - Swoją drogą, on posuwa więcej niż jedną laskę na boku. Nie powinnaś się czuć winna, skoro cię nie zadowala. – puścił jej oczko, stojąc już przy drzwiach. Widocznie było jej z nim dobrze, skoro spędzili ze sobą trzy noce. Ale teraz już wiedział, że musi na nią uważać. Była inteligentniejsza niż reszta.
OdpowiedzUsuń- Mam trochę pracy dziś. Trzymaj się. – trzasnął drzwiami i już go nie było.
[mam nawet pomysł na jakiś nowy wątek! Nadia o coś tam pokłóci się z Adrianem i trochę wypije, gdy już będzie w najlepszym stanie spotka Crane’a i on postanowi, jak dobry samarytanin się nią zaopiekować, o. Chyba, ze masz jakiś inny pomysł :)]
Crane
Dni mijały mu… pracowicie. Spędzał na sali treningowej całe dnie, chociaż dwaj inni trenerzy kończyli pracę w normalnych godzinach. Ale nie pytał czemu i dlaczego. Był nauczony ciężkiej pracy od zawsze, jedyne co go denerwowało, to chroniczna bezsenność; wykupił kawalerkę w mieście, ale nawet to nie pomogło. Wcześniej swoją bezsenność tłumaczył hałasem, teraz nie mógł jej niczym wytłumaczyć. Wsłuchiwał się w tykanie zegara, liczył barany, ale nie spał więcej, niż trzy godziny. I choć się starał, nie mógł być tak zwinny i silny jakby chciał. M.in. dlatego jego oko było całe fioletowe.
OdpowiedzUsuńNie kontaktował się z Nadią. Domyślił się, że nadmiar pracy to jej sprawka, ale to nie miało żadnego znaczenia. Miał już parę dobrych informacji o gangu The Cross, teraz potrzebował tylko dowodów. Wiedział, że to kwestia kilku tygodni, lub miesięcy, a ona będzie jego kartą przetargową, o ile na to pozwoli. A jeśli nie, dowie się wszystkiego na własną rękę.
Ostatniej nocy w końcu przespał regulaminowe osiem godzin i dzięki temu jeszcze wieczorem miał mnóstwo energii, którą chciał spożytkować; brakowało mu indywidualnych treningów, podczas których mógł się wyżyć, nie czując na sobie niczyich oczu. Spocony i zmęczony szedł do szatni, gdy jego telefon zawibrował; przeczytał wiadomość, upewniając się, czy nie jest to przypadkiem oferta jakiegoś serwisu randkowego.
Skąd ta nagła zmiana nastawienia w stosunku do mnie, ślicznotko? nie mógł tak po prostu do niej polecieć. Już nawet nie chodziło o męską dumę, a raczej o fakt, że jej nie ufał. A co, jeśli w jej gabinecie czekała na niego zasadzka? Nie specjalnie bał się ludzi The Cross, nie potrafili się bić i byli słabi, ale mieli pistolety, karabiny maszynowe i inne zabójcze sprzęty.
Crane
Wpatrywał się chwilę w ekran telefonu. Gdyby napisała to inna dziewczyna, odmówiłby. Miał przez całe życie tyle kobiet, ile normalni faceci mają w ciągu miesiąca; miał nieco zaniżone potrzeby. Stąpał twardo po ziemi, płeć przeciwna nie mogła i nie potrafiła zawrócić mu w głowie. Ale miał świadomość, że jeśli nie pójdzie, to będzie po prostu podejrzane. A tego nie chciał. Miał wrażenie, że oboje grają w jakąś bardzo niebezpieczną grę.
OdpowiedzUsuńWziął prysznic, ubrał się i ruszył w kierunku siedziby The Cross. Zdecydował, że nie odpisze na jej smsa; miał zamiar zostawić ją w słodkiej niepewności. Z tyłu spodni miał wsuniętą broń na wszelki wypadek; ta propozycja była tak niezwykła, że aż niewiarygodna. Jeszcze tydzień temu prawie rzuciła w niego wazonem, a teraz chciała, żeby przeleciał ją na jej biurku.
Wszedł do siedziby The Cross z wyjątkową ostrożnością. Wsiadł do windy i udał się w stronę biura Nadii. Wziął głęboki oddech; jeśli wraz z otworzeniem tych drzwi miał zostać rozstrzelany, chciał, żeby jego ostatnią myślą było, że dobrze przeżył życie. Stał tak chwilę, aż w końcu nacisnął klamkę; na szczęście nie zauważył w pokoju nikogo, prócz Nadii. Zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek. Skoro chciała, żeby wziął ją na tym biurku, nie miał zamiaru dwa razy pytać o zgodę.
Przywarł do jej warg swoimi i zgrabnym ruchem podniósł ją z fotela jedną ręką oplatając jej plecy, a drugą łapiąc za pośladki po czym posadził ją na biurku. Zaraz po tym jego dłoń znalazła się pomiędzy jej nogami.
Crane
Nie wiedział, czemu tu przyszedł, co tu w ogóle robił. Chyba nie powinien mieszać się w romans z nią - miał być skupiony na swojej misji, a ona burzyła jego spokój ducha. Zaczynał się zastanawiać, czy Nadia faktycznie może stać się jego kartą przetargową do sekretów The Cross, czy raczej stryczkiem, na którym zawiśnie. Była sprytna i inteligentna, miała władzę i chłopaka, którego jedno słowo na zawsze by go pogrzebało. Nie potrafił jej rozszyfrować.
OdpowiedzUsuńAle teraz i tak o tym nie myślał.
- Najpierw pokażesz mi, jak bardzo ci przykro, a później zastanowię się nad przebaczeniem. – na jego usta wpłynął pewny siebie uśmieszek. Nie wiedział, czy faktycznie uśpił jej czujność, czy to tylko jej gra. Musiał jej udowodnić, że jest po ich stronie; jeszcze nie wiedział, jak to zrobić, ale to był jedyny sposób na zdobycie jej zaufania. Seks przecież nie budował pomiędzy nimi nic, prócz narastającego napięcia seksualnego.
Nie chciał grać w żadne gierki. Chciał ją rżnąć na tym biurku, a później wyjść, jakby nigdy nic się nie stało. Dlatego, patrząc jej w oczy, zsunął z niej majtki a później zaczął sprawiać jej przyjemność zwinnymi palcami. Lubił patrzeć, jak jej twarz zmieniał grymas rozkoszy; wydawała się wtedy taka uległa i niewinna. Jakby była stworzona z porcelany. Niestety, rzeczywistość była zupełnie inna.
[przewijamy :3?]
Crane
[leanetne@gmail.com]
OdpowiedzUsuńKyle
Mężczyzna dostał wezwanie do bazy, którego niestety zignorować nie mógł. Wstał z łóżka i zlustrował wzrokiem śpiącą kobietę, która wyglądała w sumie gorzej niż wcześniejszego dnia. Ten widok go denerwował i dosłownie miał ochotę iść rozstrzelać wrogi mu gang. Westchnął ciężko i po prostu obmył sie i ubrał, rzucając jej ostatnie spojrzenie przy drzwiach, nie chcąc jej budzic. Uznał, że potrzebuje zdecydowanie dużo odpoczynku, nie miał sumienia jej tego odbierać.
OdpowiedzUsuńW pracy zajmował sie papierami i paroma kretynami, którzy spaprali mu zadanie. Wykonał pare trudnych telefonów, jednocześnie podpisując jakies dokumenty. Kiedy wlewał w siebie juz chyba z czwartą kawę, do jego gabinetu weszła piekna rosjanka, na której widok uniósł w zdziwieniu brew do góry.
- Wiem, nie mam odpowiednich kwalifikacji - odpowiedział, gdy ta przed nim usiadła. Zmrużył troche oczy i westchnął, wygodniej opierając się o fotel. - Mogłaś zostac w domu, wiesz? Wyglądasz jak chodzący trup - zauważył, jak zwykle szczerze oraz szarmancko.
Adrian, przepraszający na kolanach za tak dlugi podpis <3
Adrian nigdy nie sadził, że kiedykolwiek zostanie usidlony czy zakochany. Nie pomyślałby, że do jasnej cholery weźmie ślub. Nigdy mu na tym nie zależało, w sumie to na niczym mu nie zależało, prócz swego gangu rzecz jasna. Jednak stało się, choć jego życie w sumie zbytnio sie nie zmieniło. Lubił skoczyć sobie w bok, bo innym kobietą sie ponoc nie odmawia. Chociaż po jakimś czasie, a bardziej przez ojca pewnej Rosjanki zaprzestał tego. Poza tym ile można sie kłócić, prawda? Prawda.
OdpowiedzUsuńOczywiście, skoro wymagano od niego wierności, tego samego oczekiwał od drugiej Połówki'. Dlatego nic dziwnego, że kiedy dowiedział sie o wyskoku swej per żony, wkurzył sir i to nie na darmo. Zablokował jej konto, bo cały jej majątek zapisany był na Adriana, a to ci heca. Mógł z nim robic w sumie ci tylko zechciał, czyli pozbawić środków do życia panią McCoys.
Siedział spokojnie i tylko czekał, aż ta wróci do domu. A gdy to zrobiła, patrzył na nią z niemal spokojem wypisanym na twarzy. Nie żeby rzucony przedmiot zrobił na nim wrażenie.
- Nie rozumiem jak można być tak... Zdzirowatym. Najpierw bzykasz sie z moimi ludźmi, a teraz śmiesz pytać sie o zablokowane konto? Ja pierdole, żona roku - warknął, patrząc na nią z rosnącym rozdrażnieniem oraz wściekłością w oczach.
Adrian <3
Zmrużył gniewnie oraz niebezpieczne oczy widząc jak i słysząc jej postawę. Nie podobało mu się to wszystko. W dodatku doskonale wiedziala jaki był i czego nie tolerował. Jej ciało należało tylko i wyłącznie do niego samego, a ona nie miała prawa sie puszczać.
OdpowiedzUsuńW jednej chwili, chwycił ja za gardło i przycisnął do ściany. Nie ściskał jej mocno, aczkolwiek nie miała jak die wyrwać. Patrzył w jej oczy z niebywało furia.
- Jak mogę patrzeć na ciebie jak na żonę, skoro zachowujesz sie jak dziwka? Może powinienem ci do tego zapłacić? No pochwal sie, ile bierzesz? - warknął, zniżając do jej twarz. Zastanawiał sir jednak nad tym, co z nis zrobi. Co ma z nią zrobić.
Adrian <3
[Bardzo chętnie. Co im dajemy? Jakieś babskie rozterki? A może któregoś wieczoru Marina wyjdzie na imprezę i jakiś gości ją zaatakuje i kiedy już wydawac by się mogło że już jest po niej to wtedy z odsiecza przybedzie Nadia xD]
OdpowiedzUsuń